piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 9 Durarara!! - "Ikebukuro moim domem"

Udałam się we wskazanym przez niego kierunku. W pewnym momencie, kiedy przechodziliśmy obok ciężarówki, wepchnął mnie do niej. Ktoś, kto był w środku zalepił taśmą moje usta, zasłonił oczy oraz związał moje ręce i nogi. Samochód ruszył. Czułam, bo moje ciało uderzyło lekko o drzwi od bagażnika. Czy się bałam? Nie sądzę. Cieszyłam się. Gdybym mogła, uśmiechnęłabym się. W końcu moje życie i tak miało się skończyć, ne? Dla mnie było to bez różnicy, w jaki sposób to się stanie. Ważne było, aby to się stało.
Nagle znów moje ciało zaczęło się taczać. Stanęliśmy. Czułam to. Nie wiedziałam tylko, co się dzieje. Słyszałam odgłosy walki, potem strachu i bólu. Następnie otwierający się bagażnik. Zostałam rozwiązana i wypuszczona. Poczułam… żal? Tak, to chyba był on. Byłam zawiedziona. W końcu mogli mnie zabić. A tu ktoś mnie ratuje. Dodatkowo dość podejrzanie wyglądająca postać. Kobieta ubrana na czarno z kaskiem na głowie. Nie mówiła nic. Napisała tylko na swoim palm topie: „Ktoś chciał, żebym zawiozła cię w pewno miejsce”. Nie protestowałam. Usiadłam na motor. Ruszyłyśmy.
Zeszłam z tego jakże wygodnego środka transportu jakieś dziesięć minut później. Moim oczom ukazał się ogromny i wysoki budynek.
- Na górze ktoś na ciebie czeka – napisała kobieta i odjechała.
Weszłam na samą górę. Przede mną znajdował się ogromny taras widokowy, a na nim przy barierce stała owa osoba. Zaczęłam podchodzić bliżej. Z każdym krokiem byłam coraz bardziej pewna, kim on był.
- Orihara Izaya – zmarszczyłam brwi.
- O, Ayumi-chan! Czekałem na ciebie! – oznajmił wesoło.
- W co ty pogrywasz? – sam jego widok wyprowadził mnie z równowagi.
- Nie powinnaś zapytać: „Co tam u ciebie?” W końcu nie widzieliśmy się tyle czasu – uśmiechnął się zadziornie. – Wypiękniałaś.
- Daruj sobie – warknęłam. – Czego chcesz?
- Chyba czego ty chcesz – wskoczył na barierkę i zaczął się po niej przechadzać, utrzymując tym samym równowagę. – Czy aby nie pragnęłaś popełnić samobójstwa?
- Milcz! – krzyknęłam. – Odwal się od mojego życia!
- Niestety nie mogę. Jestem informatorem i muszę wiedzieć o wszystkim, co się dzieje w Tokio – znów posłał mi swój firmowy uśmieszek. - Dziewczyna mająca talent muzyczny, która straciła całą rodzinę i została sama z długami. Widzisz? Wiem o tobie wszystko.
- I co z tego? Znasz moją historię, ale mnie nie znasz.
- Znam cię lepiej, niż myślisz – zaczął przechadzać się w drugą stronę. – Niech zgadnę. Nie wytrzymałaś już i postanowiłaś, że skrócisz swoje cierpienie. Weszłaś na chat dla samobójców, aby znaleźć kogoś, kto chciał się zabić, ale bał się to zrobić sam. Tak oto trafiłaś na mnie. Przemyślałem wszystko. Kazałem tamtym kolesiom cię porwać. Cieszyłaś się, że zginiesz. Jednak kiedy tamta kobieta, którą zresztą też wysłałem, uratowała cię, byłaś niezadowolona. Zła z tego powodu, że jeszcze chodzisz po tej planecie. Zgadza się?
Przeklęłam w myślach. Był inteligentny – to musiałam przyznać. Jego zdolności dedukcyjne przekraczały normę.
- Powiem ci coś – spojrzał na mnie z wrednym uśmieszkiem na twarzy. – Jesteś nudna. Robiłaś wszystko tak, jak zaplanowałem. Jak mogłaś mi to zrobić? – spytał z udawanym wyrzutem. – Myślałem, że moją przyjaciółkę z dzieciństwa stać na coś więcej.
- Przyjaciółkę? – prychnęłam. – Ty siebie w ogóle słyszysz? Nigdy się nie przyjaźniliśmy. Bawiliśmy się tylko razem.
- Tak, oczywiście – machnął ręką. – To nie zmienia faktu, że jesteś nudna.
- Co ty możesz wiedzieć o życiu… - zacisnęłam pięści.
- Wiem bardzo dużo. Twoje problemy są naprawdę poważne. To muszę ci przyznać. Jednak zaszłaś już tak daleko. Przeżyłaś tyle, więc dlaczego chcesz odebrać sobie życie? – znów za mnie spojrzał. – Jesteś żałosna. Pomyślałaś może o osobach, które spotkasz w przyszłości? O swoim przyszłym chłopaku, przyszłych przyjaciołach? O mnie? Jak zginiesz, stracę nowego pionka – dodał.
- Ja ci kurna dam pionka mendo! – rzuciłam się w jego kierunku.
Kiedy już byłam przy nim, zamachnęłam się. On uniknął ataku, a ja wypadłam za barierkę. Jednak złapał mnie za rękę. Wisiałam tak zaczepiona lekko nogami o skraj tarasu. Zakręciło mi się w głowie.
- Widzisz tą krwawą plamę na chodniku? – zapytał. – Będziesz wyglądać tak samo. Twój trud i upór pójdą na marne. Twoje marzenia zniknął. Zniknie twoja przyszłość. Zniknie przyszłość, którą tak bardzo chciałaś zobaczyć.
- Skończyłeś? – spytałam poirytowana.
- Tak – odparł dalej wrednie się szczerząc i postawił mnie. – To twoja decyzja, czy zmarnujesz szansę na życie, którą podarowała ci twoja rodzina. Bye bye! – pomachał mi i odszedł.
Wtedy zawahałam się. Nie dlatego, że bałam się skoczyć, gdyż było wysoko. W końcu lepiej zginąć od tego, czego się boi, niż od jakiejś błahostki. Po prostu jego słowa dawały do myślenia. Jednak nadal chciałam zakończyć moje cierpienie. Nie myślałam już nad tym więcej. Przechyliłam się i zaczęłam spadać. Czułam jak wiatr rozwiewa moje włosy na wszystkie strony. W pewnym momencie dostrzegłam coś dziwnego. Jakąś czarną poświatę. Zatrzymała mnie i postawiła na ziemi. Naprzeciw mnie pojawiła się kobieta, która mnie tu przywiozła.
- Czemu? – spytałam. Nie rozumiałam nic. Nie rozumiałam, czemu mi pomogła. Przecież nawet się nie znałyśmy.
- Bo życie nie jest tak okrutne, jak ci się wydaje – napisała na palm topie. Już chciała wsiadać na motor i odjechać, jednak zatrzymałam ją. Spojrzała na mnie.
- Nie zostawiaj mnie… Nie mam pieniędzy… Nie mam nikogo… Nie znam nikogo… Nie dam sobie rady sama… Jeśli mam żyć dalej… pomóż mi… - po moich policzkach spływały słone łzy.
Kobieta przytuliła mnie. Napisała, że nie mam się czego bać. Przez kilka dni mieszkałam u niej. Tak poznałam Celty. Powiedziałam jej, że jedyne co umiem, to grać na gitarze, więc mi ją kupiła. Kiedy poczułam, że jestem w stanie samodzielnie funkcjonować, wyniosłam się. Pożyczyłam pieniądze od Toma i kupiłam sobie jedzenie oraz zaczęłam wynajmować kiosk u pewnego staruszka. Wtedy był w lepszym stanie. To było dwa lata temu. Dalszą historię znasz.

Odetchnęła po skończonej przemowie.
- Teraz się wstydzę tego, że żerowałam na Celty. Wstydzę się też mojej bezradności. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy wtedy – dodała.
- Naprawdę musiałaś mieć niechęć do życia – stwierdził Shizuo swoim normalnym tonem. Przejął się historią dziewczyny, mimo że nie chciał dać tego po sobie poznać. Chciał dorwać gości, którzy sprawili jej tyle cierpienia.
- Oj tam. Ważne, że teraz jakoś sobie radzę – uśmiechnęła się. – Aż się dziwię, że nie zasnąłeś przy tej opowiastce – zaczęła się śmiać.
- Nie jestem taki – zapalił papierosa. – Jak już mam słuchać, to słucham do końca.
- Arigato – uśmiechnęła się znów. – Nawet nie wiesz, jaka jestem ci wdzięczna. Wreszcie się komuś wygadałam. Szczerze to nawet poczułam ulgę.
- Na mnie zawsze możesz liczyć – odwzajemnił gest. – I nie pozwolę cię tknąć tym gościom w garniturach.
- Arigato – powtórzyła i zeszła z barierki. – Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałam. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła – podeszła do drzwi wyjściowych z balkonu. – Dobranoc – rzuciła na koniec i zniknęła.
- Dobranoc…

Przyjacielem… No cóż, może i lepiej. W końcu co on sobie myślał? Że ktoś taki jak ona coś w nim zobaczy? To byłoby co najmniej dziwne. Przecież swego czasu stwierdziła nawet, że jest chodzącą agresją. Westchnął i zaciągnął się papierosem. W tym momencie poczuł się tak cholernie samotny. W sumie cieszył się szczęściem blondynki. Nigdy nie miała przyjaciół, aż tu nagle jednego odnalazła. I to w jej rodzinnym mieście. Jednak nie był tak szczęśliwy, jakby tego chciał. Chciałby poczuć, co to znaczy mieć kogoś bliskiego przy sobie. Wiedział mimo to, że to tylko pieprzone marzenie, które nigdy się nie spełni…

2 komentarze:

  1. Shizu-chan! <3 genialny słuchacz z niego,też chcę mieć kogoś komu mogę się wyżalić ;__;
    Rzeczywiscie, Ayumi nie miała za bardzo udanego życia,ale wydaje mi się,iż Izaya (mimo tego jaki był,co robił i jak postępował) dał jej nieco do myślenia swoją postawą i ocalił od samobójstwa. Mały chodzący geniuszek :3
    Shizuo jest strasznie zakompleksiony..zresztą będąc na jego miejscu też bym była..ale w sumie,może być dumny,iż Ayumi nazwała go swoim przyjacielem. Może kiedyś...kiedyś zobaczy w nim kogoś więcej niż przyjaciela. Chociaż nie wyobrażam sobie naszego Shizusia okazującego jakieś głębsze uczucia (te pozytywne) więc sceny miłosne - o ile takowe w ogóle się pojawią - będą dla mnie nie lada gratką :D
    Celty jest świetna i zawsze pomocna! Ajj,chyba jej trochę nie doceniałam w anime,za to teraz będę ją wychwalać. Bo jest mega. Tylko szkoda,że nie ma głowy..;p Może w Twoim opku ją odzyska?xd niby jest bez niej szczęśliwa ale who knows..
    Nie przedłużam już mojego bardzo udanego komentarza, do zoba w next rozdziale:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    wspaniały, poznaliśmy dalszy ciąg historii Ayumi, z Shizu jest wspaniały słuchacz... i uznała go za przyjaciela...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń