sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 7 Durarara!! - "Ikebukuro moim domem"

Szedł razem z Tomem jedną z głównych ulic. Ręce miał wsadzone do kieszeni. Ludzie omijali ich z daleka. Bali się bestii z Ikebukuro. Shizuo nienawidził tego określenia. Nienawidził również osoby, która jako pierwsza go tak nazwała. Spojrzał przed siebie. Akurat owa osoba znajdowała się po drugiej stronie ulicy i patrzyła na niego z drwiącym uśmieszkiem. Na czole blondyna pojawiła się pulsująca żyłka. Tanaka próbował go uspokoić, lecz bezskutecznie.
- Izaaaayaaaa! – wydarł się rozwścieczony Heiwajima, a wszyscy, którym życie było miłe schodzili mu z drogi.
Od razu zaczął go gonić. Izaya westchnął. Shizuo był taki przewidywalny… Odwrócił się na pięcie i zaczął biec. Kiedy nadarzyła się okazja, wskoczył na znak drogowy i wybił się. Od razu znalazł się na czyimś balkonie i niezbyt interesowała go reakcja właściciela. Uraczył go tylko morderczym spojrzeniem, a ten wystraszony schował się do mieszkania i zasłonił okna.
- Ne, Shizu-chan – zaczął z uśmiechem. – Jak tam dzionek?
- Zabiję cię mendo! – Heiwajima zgiął znak stopu wpół.
- Nie pytałem, co chcesz zrobić, tylko jak ci mija dzień – odparł udawanym zażenowanym tonem i rozłożył niby bezradnie ręce.
- Po co przylazłeś do mojej dzielnicy?!
- Miałem w tym cel – usiadł na barierce. – Chciałem pogadać.
- Pogadać?! Ty chyba sobie jaja robisz debilu! – blondyn nie wytrzymał i rzucił znakiem. Na jego nieszczęście spudłował.
- Shizu-chan powinieneś zapisać się do okulisty – Izaya uśmiechnął się wrednie. – Nie uważasz?
- Złaź na dół, to porozmawiamy o tym – zacisnął pięści i zademonstrował gotowość do walki.
- Możemy rozmawiać i w ten sposób. I myślę, że temat rozmowy powinien cię interesować. Może zechcesz posłuchać? – w oczach Orihary widać było pewność siebie i tego, co robi. – W końcu chyba niezbyt dogadujesz się ze swoją współlokatorką – wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Skąd ty…
- Zapomniałeś Shizu-chan? Ja wiem wszystko, co się dzieje w tym mieście – oznajmił drwiącym głosem. – Mam dla ciebie radę. Nie proś jej o opowiedzenie o swojej przeszłości. Jeśli ci naprawdę zaufa, sama to zrobi.
- Czemu mi to mówisz? – Heiwajima zmarszczył brwi.
- Bo ona jest człowiekiem i nie chcę, by została skrzywdzona przez bestię. Tylko ludzie mają prawo krzywdzić się nawzajem – odparł pewny siebie.
Tego było za wiele. Shizuo chwycił stojący nieopodal śmietnik i cisnął nim w bruneta, który zwinnie uniknął ataku. Na pożegnanie Izaya posłał swojemu wrogowi swój firmowy uśmiech i zniknął z pola widzenia. Wkurzony blondyn uderzył w ścianę rozładowując gniew. O co mu chodziło? Co on takiego ma do Ayumi? Teraz w jego głowie przez tą gnidę pojawiły się nowe pytania, mimo że poprzednie dalej zostały bez odpowiedzi.
- Jebany informator – powiedział sam do siebie i odpalił peta. Po chwili zaciągnął się nim i wypuścił z ust dym tytoniowy. To go zawsze uspokajało.

* * *

- Ohayo Shizuo! – Itakura rozmawiała z nim przez telefon.
- Ohayo – odparł. – Stało się coś?
- Iie – powiedziała zadowolona. – Chcę tylko zirytować swoim postępowaniem pewne osoby, które w tym momencie zajęły się ściganiem mnie.
- Nani?! Gdzie jesteś?!
- Spokojnie – uspokajała go. – Przecież nie chcemy, żeby jacyś cywile znajdujący się niedaleko ciebie oberwali.
- Możesz sobie nie żartować?! Teraz to naprawdę zachowujesz się jak Izaya!
- Bo to jedyny dobry sposób, aby wyprowadzić gości w garniturach z równowagi – zaśmiała się. – Po prostu musiałam. Wybacz na chwilę – nie rozłączając się wskoczyła na ciężarówkę, która po chwili zaczęła odjeżdżać. – Już jestem – oznajmiła.
- Co się tam dzieje?! – Shizuo był zdezorientowany.
- A nic takiego. Właśnie zrobiłam sobie przejażdżkę. O! Widzę cię!
Heiwajima zaczął się rozglądać dookoła. Kiedy zobaczył machającą do niego dziewczynę siedzącą na dachu ciężarówki, wkurzył się jeszcze bardziej. W jednej chwili złapał samochód i go podniósł, powodując tym samym bliskie spotkanie Itakury z podłożem.
- Mogłeś sobie tego oszczędzić – powiedziała niezadowolona, po czym wstała i otrzepała się.
- Zachowujesz się jak dziecko! – wydarł się na nią. – Powinnaś być bardziej odpowiedzialna!
- Nie jesteś moim ojcem – warknęła i odeszła.
Shizuo zapalił papierosa. Ayumi zaczynała go powoli denerwować. Zamiast znaleźć sposób, żeby ta cała mafia przestała ją ścigać, blondynka tylko uciekała. Dodatkowo miała z tego radość. Bawiła się tym. A może to tylko pozory? Nie mógł tego pojąć. Westchnął. Normalnie już by latała między budynkami. Jednak z jakiegoś powodu Heiwajima się hamował. Z jakiejś nieznanej mu przyczyny nie mógł jej nawet tknąć. W sumie cieszył się z tego. W końcu postawił krok do przodu w opanowywaniu agresji.

* * *

Było po pierwszej w nocy. Za oknem szalała burza. Druga największa zmora Ayumi, której się bała równie bardzo, co wysokości. Kolejny raz niebo zostało przecięte przez białą smugę światła. Dziewczyna aż drgnęła i jeszcze bardziej zakopała się w kołdrze. Zamknęła oczy.
- To tylko zły sen, to tylko zły sen, to tylko zły sen…. – powtarzała sobie.
Miała nadzieję, że kiedy uchyli powieki, wszystko zniknie. Myliła się i zdała sobie z tego sprawę dopiero, gdy do jej uszy dobiegł przeraźliwy trzask. Wystraszona blondynka trzęsąc się schowała głowę pod kołdrę. Zbyt się bała, żeby odczuwać zażenowanie swoją osobą. W końcu to tylko niewinne zjawisko atmosferyczne.
Nie wytrzymała. Najszybciej jak mogła wstała, zabrała kołdrę i poczłapała pod drzwi do pokoju Heiwajimy. Już chciała chwycić za klamkę, jednak zawahała się. W końcu nie wiedziała, jak on zareaguje. Mógł ją w końcu wyśmiać, albo uznać, że żartuje i wysłać ją z powrotem. Mimo niepewności, kiedy usłyszała trzask, pod wpływem emocji wparowała do środka. W pokoju było ciemno. Mimo to z łatwością dostrzegła śpiącą sylwetkę blondyna. Podeszła do niego i klęknęła obok. Potrząsnęła nim lekko.
- S-Shizuo… - powiedziała cicho. On mruknął niezadowolony i przetarł lekko oczy.
- Ayumi? – spytał ziewając. – Co jest?
- Boję się burzy… Może głupio o to pytać, ale… czy mogę spać z tobą w jednym pokoju? – poczuła się niezręcznie i nieswojo. W końcu wydawało jej się, że w oczach Shizuo jest odważną i pewną siebie osobą. Teraz mogła stracić tą pozycję. Bała się, że uzna ją za tchórza.
On zdziwił się tym pytaniem. Jednak nie mógł się nie zgodzić. Przesunął się i zrobił jej miejsce. Itakura ułożyła się wygodnie obok niego i przykryła się swoją kołdrą. Poczuła się dużo lepiej. Cały strach spowodowany wyładowaniami atmosferycznymi zniknął. Uśmiechnęła się szczerze.
- Arigato – powiedziała i zamknęła oczy.

* * *


Heiwajima nawet nie zmrużył oka. Cały czas leżał na lewym boku i patrzył na ścianę. Niezadowolony z tego, że nie może zasnąć, przekręcił się w stronę dziewczyny. Zazdrościł jej, że nie miała tego samego problemu. Spała jak zabita, a z jej ust nie schodził uśmiech. „Ciekawe, co jej się śni…” – Shizuo zamyślił się jeszcze bardziej. Dotknął jej miękkich włosów. Pachniały konwaliami. Musiał przyznać, że wygląda słodko, kiedy śpi. Skarcił się w myślach. Przecież ona nie może mu się podobać. A zresztą nawet jeśli, to on nie podobałby się jej. W końcu nikt nie pokocha potwora…

3 komentarze:

  1. Fajne, naprawdę fajne ^^ I mega słodkie XD
    Czekam na więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohaaayoo :D
    Jak się teraz ten komentarz nie doda to się zabiję ;______; korosu korosu korosu korosu... dobra, big trouble już za mną ^^'
    Od czego by tu... aaa, wyczuwam paring wyczuwam paring, paaaaaring wyczuwam *w*
    *nuci pod nosem*
    Może najpierw napiszę o... IZAYYYYYII <3 nie no, on to jest moim miszczem number one :D jedyny w swoim rodzaju :D
    Ale nie no, jego podejście do Shizuo zaczyna mnie irytować -.-* traktuje go jak nie równego sobie, ale jako jakiegoś chorego na umyśle zwierza... nosz, ja bym mu już pokazała! *le wkurw*
    Mam uczucie empatii do Shizusia, świat się chyba niedługo skończy .__.
    W Twoim opowiadaniu jakoś bardziej go lubię aniżeli w anime o.O
    Ayumi *-* ona sobie teraz drwi z tych wielkich mafiozów, oby się przez to w jeszcze większe tarapaty nie wpakowała... Chociaż jak się wpakuje to wiadomo kto jej pomoże ^^'
    Ajj Shizuo odkrywa na nowo swoje człowiecze cechy <3 Oby Ayumi mu w tym dobrze pomagała *takie tam sprośne myśli*
    Dlaczeeego on się uważa za potwora? :C to takie smutne.. Ona mu już to z głowy wybije :3

    Dobra, ten komentarz to jeden wielki mikser do mózgu... -.- Ale to przez to, że wczoraj go pisałam dwa razy i się nie dodał...
    Gomen, nee-chan!:C

    Pisz następne rozdziały, bo... bo masz pisać albo inaczej: 'Ja Cię znam, ja Cię zniszczę' <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    och rozdział jest cudowny.... Ayumi trochę sobie pogrywa z tymi mafiozami, aby się nie wpakowała w w jeszcze większe kłopoty
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń