wtorek, 16 lipca 2013

SasuNaru One Shot - "Moje marzenie się spełniło…"

Różniliśmy się od siebie. Pamiętam, jak spotkałem cię po raz pierwszy. Tego chłodnego i obojętnego spojrzenia się nie zapomina. Byłeś ubrany w mundurek szkolny i trzymałeś ręce w kieszeni. Byłeś nowy, a mimo to wszyscy do ciebie podchodzili i zagadywali. Zrobiłem to samo. Byłeś inny od reszty uczniów. To mnie w tobie zadziwiało. Od razu się zakumulowaliśmy. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Nie rozumiem czemu, ale nie tolerowałeś towarzystwa innych ludzi. Tylko ja miałem prawo z tobą rozmawiać. Zdawałeś się być człowiekiem, którego kompletnie nic nie obchodzi. Nie uśmiechałeś się, unikałeś ludzi, nie byłeś zbytnio rozmowny. Mimo to tolerowałeś mnie. Mogliśmy siedzieć w jednym miejscu i nie rozmawiać. Oczywiście mi to przychodziło z trudem przez moją gadatliwość, ale ty byłeś zadowolony. Wystarczało ci moje towarzystwo. Stopniowo zaczynałeś się otwierać nie tylko przede mną, ale również przed innymi. Cieszyłem się. Chciałem, aby ta zimna pokrywa lodowa, która cię otaczała, zniknęła. W końcu byłeś moim najlepszym przyjacielem. Jedynym w swoim rodzaju. Takim, którego nigdy nie miałem, a zawsze chciałem mieć. Podziwiałem cię. Byłeś dobry praktycznie we wszystkim. Często mi pomagałeś i tłumaczyłeś, jak wykonać zadanie z matematyki. Chciałem być taki jak ty, jednak nie dorównywałem ci nawet do pięt. Byłem jedynie cieniem osoby szanowanej przez wszystkich. Nie przeszkadzało mi to. Liczyło się dla mnie to, że ty również traktujesz mnie jak swojego najlepszego kumpla. Jednak mimo to próbowałem cię dogonić. Nie zawsze wychodziło tak, jak bym tego chciał. Przynajmniej się starałem. Ty natomiast czasem śmiałeś się z mojej głupoty i dziwnych pomysłów. Tak, zacząłeś się śmiać. To było piękne. W moich uszach cały czas słyszałem twój cudowny głos. Wtedy nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Nie spałem po nocach i prawie nic nie jadłem. Wszyscy wypytywali się mnie, dlaczego wyglądam jak siedem nieszczęść. Martwili się, że coś się stało. A ja nie potrafiłem ich uspokoić. W końcu zrozumiałem, co jest nie tak. Zakochałem się. I to do tego w tobie. Nie wiedziałem, co z tym zrobić. W końcu nie byłem gejem. Podobały mi się dziewczyny. Właściwie dziewczyny i ty, co było wręcz niedorzeczne. Jednak taka była prawda. Mimo to nie dawałem tego po sobie poznać. Bałem się, jakby zareagowali inni. Bałem się twojej reakcji. W końcu sam bym się dziwnie czuł, jakby mój najlepszy przyjaciel wyznał mi miłość. Za bardzo ceniłem nasze relacje, żeby cokolwiek psuć. Wiedziałem, że ty nic do mnie nie czujesz, więc po co nawet próbować? Nie chciałem cię tracić. Pod maską uśmiechniętego i szczęśliwego blondyna, który zarywał do dziewczyn nikt by nie zgadł, że kryje się nieszczęśliwy chłopak zakochany w przyjacielu. Moja sytuacja była beznadziejna. Dodatkowo coraz bardziej byłem zazdrosny o wszystkie panny, które starały się o twoje względy. Ba, byłem zazdrosny też o wszystkich chłopaków, którzy z tobą gadali. Starałem się być wytrwałym i nie dawałem nic po sobie poznać. Nikt się nie zorientował na moje szczęście. Pewnego razu jak byliśmy na wycieczce w kolejnym nudnym muzeum, stał tam posąg przedstawiający mężczyznę wyciągającego rękę na powitanie. Podobno jak uścisnęło się ją i pomyślało w tym czasie życzenie, miało się ono spełnić. Nigdy nie wierzyłem w takie rzeczy, jednak uznałem, że można spróbować. Wymyśliłem takie, które miało się nigdy nie spełnić. Abyś pokochał mnie tak mocno, jak ja to zrobiłem. Potem spojrzałem na ciebie. Ciekawe, czego sobie ty życzyłeś. Bardzo długo mnie to zastanawiało, aż wreszcie odpuściłem. Nie znałem cię aż tak dobrze, aby móc to odgadnąć. Mimo że spędzaliśmy ze sobą tyle czasu, nie wiedziałem o tobie wielu rzeczy. Jednak byłem pewny, że ty mnie rozumiesz. Może to mnie do ciebie ciągnęło? Chęć bycia rozumianym? A może twoje nieziemskie oczy, w które mógłbym spoglądać godzinami? Nic nie rozumiałem. Jednak byłem pewny jednego – że już dłużej nie wytrzymam, że muszę ci to wreszcie powiedzieć. Obiecałem sobie, że po powrocie z wycieczki wszystko ci wyjaśnię. Miałem nadzieję, że jakoś to zniesiesz. I wtedy to się stało. Z jakiegoś nieznanego powodu budynek, w którym nocowaliśmy zaczął płonąć. Wszyscy nasi znajomi zdążyli się ewakuować. Zostaliśmy my. Za późno cię obudziłem, więc zostaliśmy daleko w tyle. Kiedy byliśmy już niedaleko wyjścia, drewniana belka niemalże cię przygniotła. A niemalże tylko dlatego, że udało mi się cię zasłonić. W jednej chwili znalazłem się na posadzce przygnieciony. Nie mogłem się podnieść. Próbowałeś mi pomóc, lecz mimo to miałeś za mało siły. Nie słyszałem syreny, więc zapewne straży jeszcze nie było. Spojrzałem na ciebie, a następnie na walące się dookoła ściany. Dotknąłem twojej twarzy. Powiedziałem to. Powiedziałem, że cię kocham. Potem kazałem ci się ratować. Nie chciałeś, jednak ja byłem bardziej stanowczy. Gdybyś został, zginęlibyśmy oboje. Byłeś dla mnie zbyt ważny, żebym mógł na to pozwolić. Musiałeś żyć. Ostatni raz widziałem cię, jak wahając się, wyszedłeś z budynku. W ostatniej chwili, gdyż potem wszystko runęło. Co działo się dalej? Nic. Wszyscy byli bezpieczni i nikomu nic się nie stało. Nikomu, oprócz mnie. Ja z wami nie wróciłem. Nie przetrwałem. Moje ciało, które strażacy wydobyli z gruzów, rodzice sprowadzili do miasta, w którym mieszkałem. Tu mnie pochowali. Od tego momentu często cię widywałem. Nawet teraz tu jesteś. Stoisz w mundurku szkolnym i rękami w kieszeniach przy moim grobie. Wyglądasz zupełnie tak samo, jak dnia, kiedy cię poznałem. Jednak coś się zmieniło. Nie masz już tego chłodnego, obojętnego spojrzenia. Zamiast niego wypełnia cię ból. Patrzysz zaszklonymi tęczówkami na wygrawerowany napis „Uzumaki Naruto”. Znów mnie zaczyna dręczyć to, że nie wiem, o czym myślisz. Jednak po chwili pozwalasz mi odczytać swoje uczucia. Podnosisz głowę do nieba i mówisz niby do siebie, a niby do mnie: „Skoro mnie kochałeś, to dlaczego mnie zostawiłeś idioto…” Moje marzenie się spełniło. Ty też mnie kochałeś. Szkoda tylko, że nie mogliśmy być nigdy razem…

wtorek, 2 lipca 2013

One Shot - Madara x Mira

Jej! Wasze beztalencie dodało kolejną notkę! xD Tak jak wspominałam one shot nie-hentai. Hentai będzie potem. W końcu wam to obiecałam, ne? :P Więc koniec dopisków i zapraszam na notkę ~
Szła niepewnie korytarzem, kierując się w stronę sali od geografii. Jej białe, długie włosy były spięte w kok, gdyż dziewczyna ich nie lubiła i uważała, że najlepszym wyjściem będzie ukrycie ich. Miała na sobie mundurek szkolny – śnieżnobiałą koszulkę z krótkim rękawkiem zapinaną na guziki oraz niebieską spódniczkę. Starała się nie zwracać na siebie uwagi innych, jednak przychodził ojej to z trudem. W końcu dopiero od niedawna mieszka w tym mieście. Rodzice wysłali ją tu (jak to ujęli), troszcząc się o jej przyszłość. Mira – bo tak miała na imię dziewczyna – mieszkała u koleżanki jej mamy i uczęszczała do bardzo dobrego liceum. Nie do końca podobała jej się ta sytuacja. Nie znała nikogo i czuła się przez to nieswojo.
Weszła do Sali równo z dzwonkiem i usadziła się w jedynej wolnej, pierwszej ławce. Rozejrzała się po klasie. Nagle drzwi z trzaskiem uderzyły o ścianę. Do środka wszedł wysoki mężczyzna o czarnych, długich włosach oraz groźnym spojrzeniu.
- Słychać was na korytarzu, debile – oznajmił swoim chłodnym głosem, aż uczniów przeszedł dreszcz. Brunet podszedł do biurka i położył na nim stos kserówek. Następnie spojrzał na białowłosą swoimi czarnymi oczyma. – Widzę, że doszła jakaś osoba do tej klasy. Nieciekawie dla niej – cały czas mówił do Miry w trzeciej osobie ale, mimo że jej się to nie podobało, siedziała cicho. – A więc – tu zwrócił się całej klasy – trzeba przetestować jej umiejętności geograficzne. Cała klasa pisze kartkówkę.
Wszyscy drgnęli, a dziewczyna wpatrywała się zdziwiona w nauczyciela. Słyszała o nim bardzo wiele. Był to nie kto inny niż Uchiha Madara – belfer szanowany nawet przez samą dyrektorkę i jednocześnie postrach wśród uczniów. Niektóre plotki głoszą nawet, że jego czarne oczy potrafią przejrzeć duszę.
Mira zaczęła wykonywać zadania. Kiedy wszyscy rwali sobie włosy z głowy, ona spokojnie pisała. Po dziesięciu minutach niepewnie położyła kartkówkę na biurku nauczyciela. Madara, który w tym czasie siedział wygodnie w swoim wspaniałym a’la fotelu zerknął na nią zdziwiony. Wziął kartkę do ręki i zaczął czytać. Po chwili uniósł jeden z kącików ust ku górze i odłożył kartkówkę na miejsce.
- Koniec czasu – ogłosił.
- Ale sensei! Dopiero zaczęliśmy! – protestował jakiś chłopak.
- Ty – brunet pokazał na niego palcem i zmierzył go swoim zimnym spojrzeniem. – Uwaga za pyskowanie i naskakiwanie na nauczyciela.
Mira przełknęła ślinę. To dopiero pierwsza lekcja geografii, a czarnooki zdążył już zrobić kartkówkę i wstawić uwagę do dziennika.
Uchiha zebrał kartkówki, rozsiadł się wygodnie i zaczął sprawdzać. Uczniowie nawet nie wydali z siebie w tym czasie najmniejszego odgłosu. Po chwili czarnowłosy odłożył długopis i zaczął przedstawiać oceny:
- Dziewięć jedynek, dziesięć dwój, no i oczywiście jedna piątka.
Wszyscy otworzyli oczy ze zdziwienia i patrzyli po sobie. Pierwszy raz ktoś dostał ocenę bardzo dobrą. W końcu kartkówki bruneta miały przydomek niemożliwych do napisania.
- Tak ludzie, ja też jestem zaskoczony. Jak widać mamy w tej klasie geniusza geograficznego. A raczej geniuszkę – spojrzał na białowłosą. Utsukushi Mira – odczytał jej nazwisko z kartki. – Zostaniesz tutaj na przerwie. Dziewczyna spojrzała na nauczyciela swoimi jasnobrązowymi oczyma. Czuła się nieswojo będąc w tym momencie w centrum uwagi. Nienawidziła tego.
Po zakończeniu lekcji wszyscy opuścili salę. Została tylko speszona białowłosa i jej nauczyciel. Po chwili ciszy Madara zabrał głos:
- Zapisuję cię na konkurs kuratoryjny z geografii. Nie przyjmuję sprzeciwów.
- Hai – odparła. – Nie mam zamiaru protestować. Lubię ten przedmiot.
- Bardzo mnie to cieszy – uśmiechnął się lekko, a ona odwzajemniła gest. – Tutaj jest formularz. Wypełnij go i przynieś na następną lekcję. Zakres materiału będzie obejmował też klasę trzecią, więc radziłbym…
- Niech pan się nie martwi. Poradzę sobie – schowała kartkę do plecaka.
- W takim razie możesz już iść – odprowadził ją wzrokiem, a potem usiadł wygodnie w fotelu.

* * *

Kierowała się w stronę sali lekcyjnej. Nadal jeszcze nie najlepiej orientowała się w układzie pomieszczeń szkolnych, więc rozglądała się, aby jak najwięcej zapamiętać. Nagle jakaś ręka spoczęła na jej ramieniu, zatrzymując ją tym samym. Odwróciła się lekko zaniepokojona, jednak to uczucie minęło, kiedy zobaczyła swojego nauczyciela.
- Madara-sama… - spojrzała na niego.
- Przyszły wyniki z konkursu. Jesteś zainteresowana? – spytał w miarę jak na jego możliwości łagodnym głosem.
Utsukushi tylko skinęła głową i ruszyła za czarnowłosym do pracowni geograficznej. Usiadła w ławce i przyglądała się, jak Uchiha szpera w pudle i wygrzebuje jeden z arkuszy konkursowych. Następnie brunet usadził się w swoim fotelu i napił się kawy, po czym podał białowłosej arkusz.
- Gratulacje – powiedział w końcu. – Zostałaś laureatką i zakwalifikowałaś się do następnego etapu. Nawet niewiele ci zabrakło do maksymalnej ilości punktów.
Uśmiechnął się. Mira była jedną z niewielu osób, które mogły zobaczyć to zjawisko. Musiała przyznać, że brunet był przystojną osobą, a uśmiech dodawał mu jeszcze uroku.
- Mira, mówię do ciebie – powiedział, a dziewczyna otrząsnęła się ze swoich myśli.
- Sumimasen… zamyśliłam się… - popatrzyła na swoje buty. Madara westchnął.
- Będę miał z tobą prywatne lekcje i musimy ustalić, kiedy się będą odbywały.
- Korepetycje są konieczne? – lekko się speszyła.
- Raczej tak. A coś się stało? – spojrzał jej w oczy. Białowłosa zakłopotała się trochę, jednak zaczęła mówić:
- Chodzi o to, że… mieszkam u koleżanki mojej mamy… i raczej nie byłaby zachwycona… - wypaliła.
- Przynajmniej nie próbujesz kłamać – uśmiechnął się lekko, a ona wzdrygnęła się. Czyżby plotki na temat jego oczu były prawdziwe? – Nie ma żadnego problemu. Będziesz przychodzić do mnie.
- Ale… - zaczęła dziewczyna, ale po chwili uzmysłowiła sobie, że nie wie, jak sensownie dokończyć tę wypowiedź.
- Dam ci radę – powiedział nagle brunet. – Oczy są zwierciadłem duszy. Zapamiętaj to.
- Hai… - kiwnęła głową, nie spuszczając z niego wzroku.
- Dziś po lekcjach zgłoś się do pokoju nauczycielskiego. Będę na ciebie czekał. A teraz idź, bo przerwa się kończy.
- Hai – powtórzyła i ruszyła w stronę drzwi. – Do zobaczenia, Madara-sama.

* * *

- Żartujesz?! – Hashirama – nauczyciel geografii i przyjaciel Uchihy – nie dowierzał w słowa bruneta.
-Iie – powiedział z dumą. – Po raz pierwszy trafił mi się uczeń godny mojego czasu.
- Gratulacje – brązowowłosy poklepał go po ramieniu i dopił kawę.
- Konichiwa – usłyszeli nagle i spojrzeli jednocześnie w stronę białowłosej, która stała w drzwiach.
- Właśnie o tobie rozmawialiśmy – Madara wstał i wskazał na przyjaciela. – To Senju Hashirama. Również uczy geografii.
- Miło cię poznać – długowłosy uśmiechnął się do niej ciepło. – Słyszałem, że zajęłaś wysokie miejsce w konkursie.
- Owszem. Teraz mam mieć korepetycje z Madarą-samą, żeby zająć jeszcze wyższe miejsce. Mam zamiar nawet wygrać – z uśmiechem spojrzała na swojego nauczyciela.
- Nie dość, że ma talent, to jeszcze i zapał. Dlaczego ja nie uczę takich osób? – westchnął.
- My będziemy się zbierać – oznajmił Uchiha. – W końcu czas ucieka.
- Nie ma sprawy. Sayo! – brązowowłosy pomachał do nich i ruszył w stronę góry kartkówek z zamiarem ich sprawdzenia. – Nienawidzę tego… - jęknął sam do siebie i wziął się za pracę.

* * *

Siedzieli w małym salonie na kremowej kanapie. Przez godzinę Madara zadawał pytania, a Mira odpowiadała na nie. Szło jej znakomicie. Będąc pod wrażeniem Uchiha wreszcie powiedział:
- Powtórzę się już zapewne. Jesteś geniuszką. Reszta uczniów tej szkoły to ofiary geograficzne.
Na te słowa ona się zaśmiała. W tym momencie zadzwonił jej telefon.
- Um… Gomene… - odebrała. W trakcie rozmowy była spięta, co nie umknęło uwadze bruneta.
- Może nie powinienem się wtrącać, ale czy coś się stało? – spytał, gdy białowłosa odłożyła komórkę. Odpowiedziała kiwając przecząco głową. Czarnooki westchnął. – Jeśli kiedykolwiek będziesz miała problemy, możesz przyjść z nimi do mnie. Postaram się pomóc.
- Arigato… - powiedziała cicho i zacisnęła lekko pięści na spódnicy. Spuściła głowę.
Nagle poczuła rękę nauczyciela na swoich włosach. Brunet rozpuścił je. Ona z lekko czerwonymi policzkami spojrzała na niego.
- Masz piękne włosy, więc czemu je ukrywasz?
Brązowooka nie odpowiedziała, tylko leciutko się uśmiechnęła. Potem spojrzała na zegarek.
- Już późno. Odwiozę cię do domu.
- Hai. Arigato – nadal się uśmiechając spojrzała mu w oczy. On odwzajemnił gest.

* * *

Utsukushi za sprawą silnego pchnięcia uderzyła plecami o ścianę. Spojrzała ze strachem w oczach na oprawcę.
- Nauczę cię, że nie przeszkadza mi się, kiedy zajmuję się moją dziewczyną – oznajmił wściekły.
- Ale… ja nie chciałam… Nie wiedziałam, że wy… - nawet nie mogła dokończyć. I tak mówiła z trudnością, a powiedzenie chłopakowi wprost, że dobierał się do swojej dziewczyny w Sali od matematyki byłoby złym pomysłem.
- Chciałaś, nie chciałaś… A co mnie to. Ważne, że widziałaś za dużo.
Zamachnął się, aby ją uderzyć, jednak jego ręka gwałtownie się zatrzymała.
- Czego to ja się o uczniach dowiaduję – zabrzmiał chłodny, budzący strach głos. – Powiem wprost. Masz przejebane.
Uchiha wygiął rękę trzecioklasisty do tyłu, powodując przy tym ogromny ból. Po chwili przygniótł go do ściany.
- Tym razem ci odpuszczę – mówił nadal przerażającym głosem. – Jednak jeśli jeszcze raz dowiem się, że ją dotknąłeś – wskazał na Mirę – lub, że „bawiłeś się” ze swoją dziewczyną na środku klasy, lądujesz w poprawczaku.
Wypuścił go, a ten przeklinając ruszył korytarzem przed siebie.
- Powinny tu być zamontowane kamery – westchnął brunet. – Jesteś cała? – zwrócił się już z troską w głosie do poszkodowanej. Podał jej rękę.
- M-Madara-sama… - skorzystała z pomocy i po chwili wtuliła się w jego tors. – Arigato…
- Drugoklasistka, a taka bezradna – zaśmiał się i ją objął.
Po jakimś czasie zaprowadził dziewczynę do pokoju nauczycielskiego. Posadził ją na biurku, a sam zaczął grzebać w szafkach. Mira przyglądała się z zaciekawieniem ruchom Uchihy. Chwilę później podszedł do niej i zaczął owijać jej nadgarstek bandażem.
- Nic mi nie jest… - syknęła lekko z bólu. – Nie musi pan…
- Nie wierć się – przerwał jej.
Zawiązał delikatnie bandaż i spojrzał jej w oczy.
- Gotowe – uśmiechnął się.
Ona nie odpowiedziała. Odpłynęła w jego czarnych tęczówkach. Nie kontrolując swojego ciała, zaczęła zbliżać swoją twarz do twarzy bruneta. Był zdziwiony, jednak mimo to wiedział, co chce zrobić białowłosa. Sam również zbliżył się do niej i delikatnie musnął jej usta. Dokładnie w tym momencie drzwi od pokoju nauczycielskiego otworzyły się. W jednej chwili Madara i Mira spojrzeli na skołowanego i oniemiałego Hashiramę. Od razu policzki dziewczyny zrobiły się czerwone.
- To… może ja już pójdę… - zająknęła się i szybkim krokiem opuściła pomieszczenie.
- Ty… Ona… Wy… - brązowowłosy gestykulował rękoma.
- Nie pytaj o nic – Uchiha uśmiechnął się lekko.
- No i… wybacz, że wam przerwałem… - nie wiedział, co ma mówić. – Myślałem, że skończyłeś wcześniej…
- Tsunade mi coś dowaliła i musiałem jeszcze godzinę posiedzieć – spakował do torby sprawdziany leżące na biurku.
- Zachowujesz się, jakby TO nic dla ciebie nie znaczyło – Senju zaakcentował czwarte słowo.
- A miało coś znaczyć? – długowłosy zmarszczył brwi. – Dziewczyna się zapomniała i tyle.
- Nie baw się jej uczuciami – skrzyżował ręce na piersiach.
- Czy ja się bawię? – skierował się w stronę drzwi. – Tylko wiesz… ani słowa nikomu.
- Taa wiem… - burknął brązowooki. – Ale tylko spróbuj jej coś zrobić, to…
- Ogarnij się – przerwał mu i wyszedł.

* * *

- Mira, chylę czoła – uśmiechnął się do niej Madara. – Przeszłaś do trzeciego etapu konkursu.
- To częściowo pana zasługa – odwzajemniła gest. – Cieszę się, że poświęca mi pan tyle czasu. Często nie tylko pomaga mi pan z geografią, ale również mogę się wygadać, pośmiać, przytulić… - jej policzki lekko się zaróżowiły. – Jest pan jedyną osobą w tej szkole, która jest dla mnie naprawdę ważna. Dziękuję – uśmiechnęła się szeroko i promiennie. – Poza tym… chciałabym panu coś powiedzieć… - się speszyła. – Wydaje mi się, że ja… - zacięła się.
- Po pierwsze, wydaje mi się, że ja też – zaśmiał się, a ona ze szczęściem wymalowanym na twarzy spojrzała na niego. – A po drugie, nie w szkole. Rozumiemy się?
- Hai – odparła, nadal się uśmiechając. – W końcu nie chcę, żeby miał pan przeze mnie jakiekolwiek problemy.
- Cieszę się, że to rozumiesz – położył jej rękę na głowę i odwzajemnił gest.

* * *

- Zaczynasz już przeginać – Hashirama spojrzał na przyjaciela stanowczym wzrokiem. – Ile to już trwa?
- Dwa miesiące – Madara spokojnie napił się kawy.
- I nadal twierdzisz, że nic do niej nie czujesz?
- Owszem. Ona jest naiwna. Nawet nie widzi, że się nią bawię.
- Rozumiem… - obaj usłyszeli cichy damski Gos. Uchiha aż zakrztusił się kawą. – Tylko… niech pan mi powie… czemu… - białowłosa zacisnęła pięści i przygryzła wargę.
Brunet nie odpowiedział. Wpatrywał się tempo w drzwi, w których chwilę temu zniknęła Utsukushi.
- To się porobiło – skomentował głośno Senju. Po chwili napotkał wkurwione spojrzenie czarnookiego. – Co? To może moja wina? Mówiłem, że masz się nią nie bawić.
- Pierdol się – oznajmił i wpieniony na wszystko i wszystkich wyszedł z pomieszczenia.
Po piętnastu minutach znalazł się w swoim mieszkaniu. Zamknął drzwi na klucz i skierował się do salonu. Cisnął swoją teczką w szafkę, która niemalże spadła. Opadł na sofę. Automatycznie dał sobie po twarzy, kiedy pojawiła mu się w głowie myśl, że jeszcze wczoraj siedział tu razem z Mirą. Pokochał białowłosą, jednak nie chciał tego przyznać. Sam siebie okłamywał, że to nieprawda. Nie mógł uwierzyć, że ktoś taki jak ona jest dla niego ważny. Jednak nie mógł tak po prostu powiedzieć jej, że nie bawił się nią. Skłamałby. Na początku była tylko marionetką, a on sam pociągał za sznurki. Dzięki jej wygranym w konkursach nie tylko ona miała zyski, ale również szkołą na tym zarabiała. Stopniowo jednak jego zdanie o dziewczynie zaczęło się zmieniać. Z geniuszki geograficznej, którą można było łatwo manipulować, w jego oczach powstał obraz pięknej i mądrej dziewczyny o wspaniałym usposobieniu. Nie mógł sobie wybaczyć, że traktował ją w ten sposób. Szkoda tylko, że zrozumiał to dopiero wtedy, gdy już było za późno. Mira mu nie wybaczy. Gdyby mógł cofnąć czas…

* * *

Przez cały tydzień Utsuhushi nie pojawiła się w szkole. Brunet martwił się o nią, jednak starał się tego po sobie nie okazywać. Mimo to widać było, że trochę się zaniedbał. Rozczochrane włosy, w kółko noszona jedna koszula, brak podstawowych rzeczy potrzebnych na lekcje – tak teraz wyglądała dla niego szara codzienność. Właśnie w tym momencie był w trakcie prowadzenia zajęć, kiedy do klasy weszła lekko zaniepokojona sekretarka i poprosiła, żeby Uchiha udał się z nią do dyrektorki. Ten ze stoickim spokojem ruszył za posłań czynią do gabinetu Tsunade, zostawiając klasę samą sobie. Zastał całe grono pedagogiczne i nieznajomą mu spanikowaną kobietę.
- Dobrze, że jesteś. Teraz możemy zaczynać – oznajmiła stanowczo dyrektorka siedząca za biurkiem.
- Coś się stało? – spytała obojętnym tonem.
- Z tą oto kobietą – wskazała na nieznajomą – mieszka niejaką Utsukushi Mira, która zniknęła dziś rano. Jak wiadomo w szkole nie było jej od tygodnia. Wtedy przebywała w domu.
- H-hai… - odezwała się drżącym głosem kobieta. – Tego ranka oznajmiła mi, że wychodzi do szkoły. Nie do końca w to wierzyłam, więc po jej drugiej lekcji postanowiłam sprawdzić, czy mówiła prawdę. Jednak jej nie było. Nie wiem co zrobię, jeśli coś jej się stanie…
Madarę zamurowało. Nie rozumiał, jak białowłosa mogła być tak głupia, żeby uciec z domu. Chyba po raz pierwszy w życiu poczuł strach. Bał się, że ją straci…
- Dlaczego pani nie dzwoniła na policję? – spytał podenerwowany.
- Dzwoniłam… jednak poszukiwania mogą zacząć dopiero po upływie 48 godzin… - załamała się jeszcze bardziej.
- Tak więc jeśli ktokolwiek będzie miał kontakt z zaginioną, ma obowiązek poinformować mnie o tym – zarządziła Tsunade. – Teraz możecie się rozejść.
Długowłosy od razu wyszedł z pomieszczenia i w szybkim tempie skierował się w stronę pokoju nauczycielskiego. Liczył, że będzie tam jego przyjaciel. Nie pomylił się.
- Musisz mi pomóc – zaczął pakowa swoje rzeczy do teczki. Kiedy napotkał pytające spojrzenie bruneta, kontynuował: - Muszę coś załatwić i zwalniam się ze szkoły…
- …a ty masz prowadzić lekcje za mnie – Hashirama naśladował jego głos. – Spoko. Nie ma sprawy.
- Dzięki, mam u ciebie dług – po tych słowach ulotnił się.

* * *

Przetrząsnął całe miasto i nie znalazł Miry. Był już wieczór. Mimo to nie poddawał się. Zagląda do każdego motelu, restauracji, nawet baru i sklepu. Musiał ją znaleźć. W tym momencie jechał w stronę dawnej elektrowni wodnej, znajdującej się na rzece. Jego uwagę przykuł znajomo wyglądający rower leżący na poboczu. Czarnooki wysiadł z samochodu. Spojrzał najpierw na lekko zardzewiały środek transportu, a następnie ruszył ścieżką przed siebie.

* * *

Stała przy barierce na moście. Rozejrzała się. Było ciemno, więc nic nie mogła dostrzec. Las otaczał ją z każdej strony. Spojrzała w dół.  W czarnej wodzie odbijał się księżyc i gwiazdy. Czuła psychiczny ból, jakby natłok wszystkich przykrych rzeczy, które zdarzyły się w jej życiu, teraz wyniszczał ją od środka. Mimo to uśmiechnęła się. Wiedziała, że zaraz to wszystko się skończy. Podeszła do miejsca, gdzie brakowało barierki. Jej sylwetka była doskonale widoczna na wodzie. Dziewczyna zaczęła się przechylać. Zamknęła oczy. Kiedy już jej stopy miały oderwać się od podłoża, poczuła ucisk na ręce. Zatrzymała się, Zdziwiona spojrzała na osobę, która ją powstrzymywała.
- Madara-sama? – spytała.
On przygarnął ją do siebie i szczelnie objął swoimi silnymi ramionami.
- Więcej mnie tak nie strasz… - pocałował ją w czoło. – Nie wiem, co bym zrobił, jakby ci się coś stało… Kocham cię…

Uwierzyła. Na jej policzkach pojawiły się łzy.