piątek, 4 października 2013

Rozdział 5 Durarara!! - "Ikebukuro moim domem"

- Itadakimasu! – powiedziała wesoło Itakura i chwyciła pałeczki. – Wreszcie szczęście się do mnie uśmiechnęło!

Szczęśliwa dziewczyna zaczęła ze smakiem pałaszować danie. Piętnaście minut temu znalazła bon na rosyjskie sushi. Wreszcie mogła zjeść coś normalnego. Poprzednią noc spędziła na ławce w parku. Aż dziwne, że nikt nie ukradł jej gitary. Miała problemy ze znalezieniem miejsca do spania, więc taki wypad na sushi był idealny na rozluźnienie i chwilowe zapomnienie. Kiedy z uśmiechem przełknęła ostatni kęs, poczuła na sobie czyjś wzrok. Obejrzała się delikatnie przez ramię. Tak jak myślała – jej „kochane” szare garniturki.

- Oi, Saimon – zwróciła się do czarnoskórego mężczyzny stojącego za lada. – Chyba macie nowych klientów. Stanowczo powinieneś się nimi zająć.

- Masz rację – odparł wesoło i ruszył w stronę mężczyzn, powtarzając cały czas „Sushi jest dobre. Jedzcie sushi.”

Tymczasem Ayumi wymknęła się tylnym wejściem. Dumna ze swojego pomysłu przechadzała się spacerkiem po ulicy. Jednak nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Wystraszyła się. Wiedziała, co to oznacza. Mimo to starała się zachować spokój.

- Co tym razem? – spytała wyjątkowo obojętnym tonem.

- To co zwykle – poirytowany mężczyzna zacisnął rękę na jej ramieniu, powodując ból.

- Mówiłam, że nie mam kasy.

- Czyli wybacz, ale zostaje mi usunięcie problemu – poczuła, że facet przystawił jej pistolet do skroni.

Jej serce zaczęło walić jak oszalałe. Nerwowo starała się coś wymyślić, albo chociaż zyskać na czasie.

- Masz zamiar mnie zastrzelić na środku ulicy? – zadała dość inteligentne pytanie.

- A co to. Szef mnie z więzienia wyciągnie. Nie ma żadnego problemu.

Nie miała żadnego pomysłu. Zostało jej tylko zamknąć oczy i czekać na koniec. Jak zwykle przytłaczała ją bezradność. Jednak do jej uszu nie dobiegł dźwięk strzału, a warkot silnika. Po chwili mężczyzna w garniturze zaczął krzyczeć i w panice uciekł. Ayumi otworzyła niepewnie oczy. Ukazała się jej postać ubrana na czarno kaskiem na głowie. Itakura uśmiechnęła się.

- Dobra robota dostawco – powiedziała naśladując głos Izayi.

- Polecam się na przyszłość – ramiona Celty lekko się poruszały.

- Skąd wiedziałaś, że jestem w niebezpieczeństwie? W końcu o tej porze nie pokazujesz się… - przerwała, gdy właścicielka motoru pokazała jej na swoim palm topie, która jest godzina. – Okey, odwołuję – blondynka zaśmiała się.

- I przy okazji tego niebezpieczeństwa… Nie wiedziałam, że coś ci grozi – podrapała się po kasku. – Mam za zadanie dostarczyć pewną walizkę i szukając jej nowego właściciela, znalazłam się tutaj.

- To wiele wyjaśnia. A o kogo chodzi? Może znam – niebieskooka wyraźnie była zainteresowana.

- Jakiś Tom Tanaka. Słyszałam, że Shizuo jest jego ochroniarzem, ale i tak nie mam pojęcia, gdzie go szukać… - tu dullahan jakby się zamyśliła. – Ty w ogóle znasz Heiwajima Shizuo?

- Ciężko go nie znać – uśmiechnęła się. – I mam dla ciebie dobrą nowinę – przyjęła dogodną pozę i zaczęła mówić przejmującym głosem: - Oto ja, Itakura Ayumi powiadam ci – Tom Tanaka jest moim dobrym przyjacielem.

W tym momencie ramiona Celty zaczęły się znów charakterystycznie poruszać. Blondynka zawsze ją rozśmieszała i wprawiała w dobry humor. Aż nie mogła sobie wyobrazić tego, że kiedyś było inaczej…

- Ikuzo! – niebieskooka wskoczyła na motor. – Chcę poczuć wiatr we włosach!

- Chyba że przez kask – odparła motocyklistka i stworzyła czarną poświatę dookoła głowy Itakury. Po chwili ruszyła w stronę wskazaną przez Ayumi.




* * *




Stał przy barierce i dopalał papierosa. Akurat miał przerwę. Spojrzał w dół. Prychnął przypominając sobie, jak bezradna Itakura próbowała zejść z rury wodociągowej. Bez jego pomocy mogłaby się zabić – to było oczywiste. Zastanawiał się, czy w tym momencie nic jej nie zagrażało. Dziewczyna była jedną z niewielu osób, które nie uważały go za bestię albo potwora. Nie bała się go, a przynajmniej przestała. Dodatkowo intrygowało go w niej to, że nie chciała nic o sobie mówić. Shizuo przejechał sobie ręką po twarzy. Znów te same myśli krążyły mu po głowie. Z niewiadomych przyczyn nie mógł się od nich uwolnić. Przytłaczało go to.

Usłyszał znajomy dźwięk motocyklu, więc odwrócił się w stronę ulicy. Jego oczom ukazała się Celty. Jednak nie była sama.

- Konbanwa Shizuo! – przywitała się wesoło Itakura. – Wiesz gdzie polazł Tom? Paczuszka do niego – wskazała na walizkę, którą trzymała motocyklistka.

Blondyn wskazał na osobę stojącą na dole. Niebieskooka od razu chwyciła przesyłkę, rzuciła krótkie „Ja to załatwię” i ruszyła w kierunku zejścia na niższy poziom.

- Nie wiedziałem, że się znacie – Heiwajima zaciągnął się papierosem.

- Mogę powiedzieć to samo – napisała dullahan na swoim palm topie. – Nigdy nie widziałam was rozmawiających.

- Nie dziwię ci się – uśmiechnął się nieznacznie. – Poznaliśmy się kilka dni temu. A jak było w twoim przypadku?

- Znam ją od dwóch lat, czyli odkąd przeprowadziła się do Tokio. Kiedyś zachowywała się inaczej niż teraz…

- Co masz na myśli? – Shizuo zainteresowała ta wypowiedź.

- Zawsze była smutna i przygnębiona. Jednak zmieniła się. Teraz potrafi cieszyć się życiem – Celty dopisała na końcu uśmiechniętą buźkę.

W tym momencie ciekawość blondyna jeszcze bardziej się nasiliła. Po raz pierwszy aż tak interesowało go czyjeś życie. Dlaczego Ayumi kiedyś była inna? W końcu wcale nie wygląda na ponura osobę. Po głowie odbijały mu się słowa napisane przez motocyklistkę: „Teraz potrafi cieszyć się życiem.”

- No i jestem – powiedziała zadowolona Itakura, podchodząc do dwójki znajomych.

- Podwieźć cię do domu? – zaproponowała Celty.

- A no tak. Tobie nie mówiłam… - blondynka zaśmiała się nerwowo i podrapała po karku. – Po dwóch latach lud zorientował się, że kiosk stał nielegalnie w tamtym miejscu i go rozebrali.

- Nani?! – dullahan gdyby mogła na pewno krzyknęłaby.

- Ale byłam dziś na sushi – ta uśmiechnęła się szeroko.

- Nie zmieniaj tematu! Nie masz gdzie mieszkać! Co masz zamiar w takim razie ze sobą zrobić?! – widać było, że właścicielka czarnego motoru była zdenerwowana.

- Chyba nie mam innego wyjścia… - westchnęła niebieskooka. – Shizuo, przyjmiesz mnie na wycieraczkę? – spytała.

- Nie – odparł stanowczo, a mina Ayumi wyrażała czyste zdziwienie niesplamione niczym innym. – Nie będziesz spać na żadnej wycieraczce. Mówiłem ci kiedyś, że mam wolny pokój.

- Niech ci będzie – znów westchnęła.



Wydawała się mieć obojętne podejście do tej sytuacji. Jednak w duchu skakała z radości i jednocześnie była niezadowolona, że wchodzi Heiwajimie na głowę. Ayumi można było nazwać jedną wielką skrajnością. Dlatego często ukrywała swoje prawdziwe uczucia pod uśmiechem. Czasem dodawała swój dźwięczny śmiech. Mimo to nie można było powiedzieć, że jest fałszywą osobą. O nie. Potrafiła z uśmiechem na twarzy oznajmić, że jest smutna, więc była szczera w uczuciach. Jeśli ktoś znał ją jakiś czas, potrafił rozpoznać, który uśmiech wyrażał szczęście, a który złość czy melancholię. Do tego grona należała właśnie Celty, którą zawsze zastanawiało, jak blondynka mogła się aż tak uśmiechać…

3 komentarze:

  1. Ohaaayo :)
    No, no wyczuwam świetne akcje pomiędzy współlokatorami :D Może Ayumi lepiej pozna Shizuoo? ^^
    Celty jest genialna! :D Zawsze pojawia się w krytycznych sytuacjach i ratuje wszystkim 4 litery xd Uwielbiam jeszcze jak Shinra ma jakieś zbereźne propozycje jej względem ^^"
    Wkurza mnie to, że Shizuo każdy się boi a nie próbuje go zrozumieć - czemu się wkurza i tak dalej, może Ayumi sprawi, że on się zmieni i pozna intencje jakie nim kierują ? ;>
    Więcej Izayi proszę *w*
    Wenyy nee-chan! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    och, wspaniale się rozkręca akcja... Ayumi w końcu musiała się zgodzić na przyjęcie propozycji mieszkania od Shizuo....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział!~
    Ale ja to chciałabym więcej Izayi. XD

    OdpowiedzUsuń