czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 2 Durarara!! - "Ikebukuro moim domem"

Tak wiem. Obiecałam wam na moim innym blogu hentaia. I go napiszę tutaj, jednak... później? Teraz jakoś nie mam weny do "takich" rzeczy xDD Jak na razie ma długaśnego one shota z "Naruto", więc wstawię go tutaj przed moim ośmiodniowym wyjazdem. Hentaia napiszę zapewne po powrocie. Nie wiem tylko, ile mi to zajmie ^^" A teraz koniec ogłoszeń i miłego czytania ~
Przechadzała się uliczkami Ikebukuro. Wcześniej wstąpiła do starszego pana, który wynajmuje jej kiosk na jej szczęście za niewielkie pieniądze. Pozwolił jej się najzwyczajniej w świecie umyć i uprać swoje ubrania. Niestety, ale nie za bardzo miała możliwość wybrać się gdzie indziej i musiała skorzystać z tej niezręcznej oferty. Staruszek jest bardzo miły, jednak Ayumi nie lubiła wchodzić ludziom na głowę. Wolała radzić sobie sama, mimo że nie zawsze dawała sobie radę.
Słyszała, jak jej burczy w brzuchu, jednak starała się to ignorować. Mijała kolejny zakład usługowy – tym razem był to fryzjer. Do okna była przyczepiona kartka „przyjmę do pracy osobę, która…”. Nawet nie czytała dalej. Wiedziała, że nie ma szans, aby dostać jakąkolwiek posadę. W końcu nie była na studiach, a liceum ukończyła z nienajlepszymi ocenami. Westchnęła głośno. Nienawidziła czuć się taka bezradna. Wtedy wydawało jej się, że nie jest potrzebna na tym świecie.
Usłyszała jakąś krzątaninę za plecami, więc automatycznie się odwróciła. Przeklęła w myślach. „Znaleźli mnie po dwóch latach. Mogliby poczekać jeszcze rok.” Od razu zaczęła biec.
- Za nią! Nie może zwiać! – krzyczał jakiś mężczyzna.
Zaczęła się pogoń. Blondynka uciekała przez przepełnione ludnością tokijskie ulice, co jakiś czas przepraszając, że na kogoś wpadła. Obejrzała się przez ramię i drwiąco uśmiechnęła.
- Uparci są – powiedziała sama do siebie i ruszyła w stronę metra.
Ześlizgnęła się po obręczy, aby było szybciej i pędem udała się w kierunku peronu. Z zapowiedzi słychać było, że pociąg zaraz podjedzie, więc nie myśląc wiele skorzystała z okazji i skoczyła na tory. Zdezorientowani mężczyźni, który zdążyli już ją dogonić spojrzeli po sobie. Wyglądało na to, że dziewczyna chce się zabić. Jednak ta zwinnie podciągnęła się i weszła w ostatniej chwili na miejsce przeznaczone na czekanie na pociąg.
- Na co czekacie?! – ocknął się wreszcie jeden z facetów. – Gońcie ją!
Ayumi śmiejąc się z głupoty mężczyzn wyszła tym samym wyjściem, którym weszła. Zadowolona z siebie spojrzała na bezchmurne niebo. Nagle usłyszała znajome głosy. Znów się odwróciła.
- No nie… - niezadowolona znów zilustrowała wzrokiem niedawno widziane szare garnitury.
Wróciła do biegu. Jednak nie trwał on długo, gdyż złapał ją przeszywający ból w klatce piersiowej. Upadła i złapała się za bolące miejsce. Kiedy próbowała ruszyć jakąkolwiek kończyną, ból się nasilał. Ciężko oddychała.
- Kogo my tu mamy – zaczął jeden z barczystych mężczyzn. – Itakura Ayumi. Dawno się nie widzieliśmy.
- Czego chcecie? – wydusiła z trudem.
- Pieniędzy – odparł krótko.
- Mówiłam, że oddam… Nie mówiłam kiedy… - próbowała się podnieść, jednak tym razem przeszkodził jej facet, który kopnął ją w brzuch, powodując kolejną falę bólu. Drugi podniósł ją za bluzę do góry i w takiej pozycji ją utrzymywał.
- Czas się skończył – oznajmił poważnym głosem szef uderzył ją otwartą dłonią w policzek. – Masz oddać całą sumę.
- Nie mam tyle kasy… Właściwie, w ogóle jej nie mam – spojrzała na niego rozłożyła bezradnie ręce.
Mężczyźni spojrzeli po sobie i kiwnęli głowami. Po chwili niebieskooka dostała serię uderzeń pięścią w brzuch. Trzymający rzucił ją z całej siły przed siebie tak, że uderzyła o chodnik i odturlała się kawałek dalej. Zatrzymała się na butach jakiegoś przechodnia, który obserwował całe zajście.
- Sumima…sen... – wydukała.
- Jeszcze nie skończyliśmy – śmiał się szef dwójki oprychów.
- Skończyliście – oznajmił właściciel owych butów, zaciągając się papierosem.
- Widzę, że komuś się nie podobają nasze działania – zadrwił jeden z osiłków. – Jak dostaniesz w mordę, od razu zmienisz zdanie.
Ayumi przyjrzała się lepiej mężczyźnie z papierosem. Był to blondyn ubrany typowo jak barman. Na nosie miał okulary z niebieskimi szkłami, które w tym momencie zdejmował.
- Mogę? – spytał spokojnie swojego towarzysza, w którym niebieskooka rozpoznała swojego dobrego znajomego.
- Skoro musisz – odparł Tom Tanaka obojętnym tonem i podszedł do dziewczyny.
Blondyn zaciągnął się jeszcze raz papierosem. Po chwili zgiął go wpół i upuścił na beton, przydeptując go.
- Pan barman się wkurzył? – drwił szef.
- Widzę, że jesteście tu nowi, skoro jeszcze nie słyszeliście o Heiwajima Shizuo – stwierdził Tanaka.
- Heiwajima… Shizuo… - powtórzyła Itakura ze strachem w oczach. Słyszała wiele na jego temat, jednak nie spotkała go osobiście. Aż do teraz.
W jednej chwili blondyn rzucił się na mężczyzn wyginając ich kręgosłupy w dość nienaturalny sposób. W panice próbowali uciec, jednak niezbyt mieli jak. Po chwili w ruch wszedł także automat z napojami oraz znak drogowy, który jeszcze przed chwilą znajdował się przy drodze. Ostatecznie połamani, sini i zakrwawieni mężczyźni leżeli obok stojącego nad nimi wkurzonego Heiwajimy. Westchnął i popatrzył na dziewczynę. Ta ze strachem w oczach powoli odsuwała się będąc dalej na betonie. W pewnym momencie natrafiła na nogi Tanaki, co skutecznie jej to utrudniło.
- Zabiorę ją stąd na razie. Widać, że się ciebie boi – powiedział Tom do Shizuo, który odparł skinieniem głowy i zapalił nowego papierosa.
Brązowooki podniósł roztrzęsioną blondynkę z ziemi i zaprowadził pod budynek jakiejś restauracji. Usiedli na schodach. Tymczasem Heiwajima przystanął na rogu tak, aby tamta dwójka nie mogła go zobaczyć. W końcu był w pracy i nie mógł za bardzo oddalać się od Toma.
- Arigato… - wypaliła niebieskooka, kiedy już ochłonęła po zaistniałej sytuacji.
- Podziękowania należą się Shizuo – brązowowłosy uśmiechnął się. – Gdyby nie on, byłoby po tobie.
- Wiem… Ale… jak on… automat… i ten znak… - zaczęła gestykulować rękami. – To nie jest człowiek. To jest wcielona agresja – stwierdziła, a Heiwajima słyszący rozmowę westchnął z zażenowania. Kolejna osoba uważała go za potwora… Kolejna osoba, która się go bała…
- Zaskoczę cię. On nienawidzi przemocy – zaśmiał się Tanaka, a dziewczyna wytrzeszczyła na niego oczy. – To zapewne był główny powód, dla którego ci pomógł.
„Zna mnie na wylot” – pomyślał mężczyzna, o którym cały czas była mowa.
- Ale… skąd on ma tyle siły? – nadal była lekko wystraszona tym, co zaszło. – Ta akcja była… - zawahała się.
- Przerażająca? Okropna? Nie na miejscu? A może… - wyliczał komornik.
- Bardziej chodziło mi o niesamowita i niecodzienna, ale spoko – zaśmiała się blondynka, przez co Tom trochę się zakłopotał.
- O co w ogóle poszło tobie i tamtym gościom? – spytał wreszcie.
- O to, co zwykle. Kasa… - oparła głowę na łokciach. – Nigdy nie spłacę długów ojca… - westchnęła.
„Zanosi się na kolejną ckliwą historyjkę” – pomyślał Shizuo i przydeptał papierosa. – „Lepiej się stąd wyniosę.”
Już chciał iść, jednak zatrzymał się po wypowiedzi niebieskookiej:
- Mówi się trudno. Najwyżej kiedyś mnie wykończą – zaśmiała się. - Normalny człowiek by się załamał, a ja się śmieję. Wniosek? – spojrzała na brązowookiego. – Jestem nienormalna – znów zaczęła się śmiać.
- Po prostu cieszysz się życiem – odparł tez się ciesząc. – Masz dług u tamtych gości i dodatkowo u mnie na miliony jenów, a mimo to jesteś jedyną osobą, która nie opowiadała historii swojego życia, płacząc przy tym. Do tego w ogóle jej nie opowiadałaś – zauważył.
- A jest taka potrzeba? – spytała. – Ja uważam, że nie.
Shizuo zatkało. Z poprzednich wypowiedzi zorientował się, że blondynka ma do spłacenia ogromne dugi po ojcu, a nie przestaje się uśmiechać. Dodatkowo woli pozostać bardziej tajemniczą osobą i nie otwiera się nawet przed znajomymi takimi jak Tom. Zadziwiło go to.
- I wiesz… - zaczęła zakłopotana niebieskooka. – Jest taka sprawa…
- Hmm? – Tanaka spojrzał na nią zdziwiony.
- Spłacenie długu trochę się przeciągnie…
- Czemu? Nie grasz już na ulicy?
- No właśnie jakoś nie – uderzyła się otwartą dłonią w czoło. – Ten skurwiel Izaya rozjebał mi gitarę – na te słowa Heiwajima parsknął śmiechem.
- Dziewczynie nie wypada mówić w ten sposób – poprawił ją brunet.
- Ten idiota Izaya roztrzaskał moją gitarę. Lepiej? – spytała ironicznie.
- O wiele – uśmiechnął się i wstał. – W takim wypadku tu masz pieniądze na nową – wyciągnął dłoń pełną banknotów w stronę blondynki.
- Oooooo nie – odparła wkurzona. – Wiesz, że nie lubię wykorzystywać innych, a tym bardziej nienawidzę, jak ktoś się nade mną lituje.
- Ale ja się nad tobą nie lituję. Daję ci prezent – oznajmił.
- Taa, prezent. Najzwyczajniej w świecie jest ci mnie szkoda! – ona również wstała. – Nie przyjmę tego.
- W takim wypadku idziesz ze mną do sklepu muzycznego po gitarę.
- Czemu jesteś taki uparty? – skrzyżowała ręce na piersiach.
- Bo bez pracy będziesz przymierać głodem.
- Czyli jednak współczucie – fuknęła.
- I kto tu jest uparty? – podniósł jedną brew i znów wyciągnął do niej rękę z pieniędzmi.
- Niech ci będzie… - powiedziała niezadowolona po chwili. – Ale dolicz to do długu.
- To ci daruję.
- Ale ja sobie nie daruję – zmarszczyła brwi. – Będę się źle czuła ze świadomością, że nie chcesz, żebym ci oddała. No wiesz – litość.
- Jesteś wkurzająca – oświadczył Tom i oboje ruszyli w stronę sklepu.
- A co z Shizuo? – spytała nagle Ayumi.
- Zapewne będzie się trzymał gdzieś z tyłu, by nie powodować u ciebie zawału ze strachu – zaśmiał się.
- Skoro tak… - spojrzała się na niebo i uśmiechnęła się. Lubiła to robić.

7 komentarzy:

  1. Fajne! Zapowiada się ciekawa historia! ;D Czekam na next ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne XD
    Podoba mi się ta laska... Ayumi :D Jestem ciekawa, co będzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A gdzie Izaya , co ?





    P.S. MOŻE BYC.


    P.S.2. Żartuję. Bardzo fajne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. ... Nie wiem co a napisać - znowu. Więc napiszę, że... *le myśli że... No, ale przecież nic nie muszę pisać, bo ty wiesz co ja o tym sądzę, ne? :D Powiedz, że tak *le słodkie oczka. W każdym bąd razie czekam na nexta xDD Bo ja wiem co dalej (hahahaha znów się chwalę!!!) No nic więc spadam :D
    Nie będę cię pozdrawiać, bo po co? xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    opowiadanie bardzo mi się podoba, zapowiada się bardzo na bardzo ciekawe opowiadanko... Shizua świetnie się z nimi uporał i tak dosyć łatwo, a gdzie Izaya?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Łaaaaaa :D Czekam na więceeej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Izaaaaaya!! Gdzie się podział najpodlejszy a równocześnie najsłodszy skurwiel ever? :3 już tęsknię!
    Ayumi to równa babka! Tom hahaha jaki milutki,widać,że chce ją wyrwać.. Demo,nie paruj ich ;__; już szybciej widzę ją u boku Izayi ^^ dlaczego? Bo nienawiść rodzi miłość i na odwrót :D

    OdpowiedzUsuń