wtorek, 16 lipca 2013

SasuNaru One Shot - "Moje marzenie się spełniło…"

Różniliśmy się od siebie. Pamiętam, jak spotkałem cię po raz pierwszy. Tego chłodnego i obojętnego spojrzenia się nie zapomina. Byłeś ubrany w mundurek szkolny i trzymałeś ręce w kieszeni. Byłeś nowy, a mimo to wszyscy do ciebie podchodzili i zagadywali. Zrobiłem to samo. Byłeś inny od reszty uczniów. To mnie w tobie zadziwiało. Od razu się zakumulowaliśmy. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Nie rozumiem czemu, ale nie tolerowałeś towarzystwa innych ludzi. Tylko ja miałem prawo z tobą rozmawiać. Zdawałeś się być człowiekiem, którego kompletnie nic nie obchodzi. Nie uśmiechałeś się, unikałeś ludzi, nie byłeś zbytnio rozmowny. Mimo to tolerowałeś mnie. Mogliśmy siedzieć w jednym miejscu i nie rozmawiać. Oczywiście mi to przychodziło z trudem przez moją gadatliwość, ale ty byłeś zadowolony. Wystarczało ci moje towarzystwo. Stopniowo zaczynałeś się otwierać nie tylko przede mną, ale również przed innymi. Cieszyłem się. Chciałem, aby ta zimna pokrywa lodowa, która cię otaczała, zniknęła. W końcu byłeś moim najlepszym przyjacielem. Jedynym w swoim rodzaju. Takim, którego nigdy nie miałem, a zawsze chciałem mieć. Podziwiałem cię. Byłeś dobry praktycznie we wszystkim. Często mi pomagałeś i tłumaczyłeś, jak wykonać zadanie z matematyki. Chciałem być taki jak ty, jednak nie dorównywałem ci nawet do pięt. Byłem jedynie cieniem osoby szanowanej przez wszystkich. Nie przeszkadzało mi to. Liczyło się dla mnie to, że ty również traktujesz mnie jak swojego najlepszego kumpla. Jednak mimo to próbowałem cię dogonić. Nie zawsze wychodziło tak, jak bym tego chciał. Przynajmniej się starałem. Ty natomiast czasem śmiałeś się z mojej głupoty i dziwnych pomysłów. Tak, zacząłeś się śmiać. To było piękne. W moich uszach cały czas słyszałem twój cudowny głos. Wtedy nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Nie spałem po nocach i prawie nic nie jadłem. Wszyscy wypytywali się mnie, dlaczego wyglądam jak siedem nieszczęść. Martwili się, że coś się stało. A ja nie potrafiłem ich uspokoić. W końcu zrozumiałem, co jest nie tak. Zakochałem się. I to do tego w tobie. Nie wiedziałem, co z tym zrobić. W końcu nie byłem gejem. Podobały mi się dziewczyny. Właściwie dziewczyny i ty, co było wręcz niedorzeczne. Jednak taka była prawda. Mimo to nie dawałem tego po sobie poznać. Bałem się, jakby zareagowali inni. Bałem się twojej reakcji. W końcu sam bym się dziwnie czuł, jakby mój najlepszy przyjaciel wyznał mi miłość. Za bardzo ceniłem nasze relacje, żeby cokolwiek psuć. Wiedziałem, że ty nic do mnie nie czujesz, więc po co nawet próbować? Nie chciałem cię tracić. Pod maską uśmiechniętego i szczęśliwego blondyna, który zarywał do dziewczyn nikt by nie zgadł, że kryje się nieszczęśliwy chłopak zakochany w przyjacielu. Moja sytuacja była beznadziejna. Dodatkowo coraz bardziej byłem zazdrosny o wszystkie panny, które starały się o twoje względy. Ba, byłem zazdrosny też o wszystkich chłopaków, którzy z tobą gadali. Starałem się być wytrwałym i nie dawałem nic po sobie poznać. Nikt się nie zorientował na moje szczęście. Pewnego razu jak byliśmy na wycieczce w kolejnym nudnym muzeum, stał tam posąg przedstawiający mężczyznę wyciągającego rękę na powitanie. Podobno jak uścisnęło się ją i pomyślało w tym czasie życzenie, miało się ono spełnić. Nigdy nie wierzyłem w takie rzeczy, jednak uznałem, że można spróbować. Wymyśliłem takie, które miało się nigdy nie spełnić. Abyś pokochał mnie tak mocno, jak ja to zrobiłem. Potem spojrzałem na ciebie. Ciekawe, czego sobie ty życzyłeś. Bardzo długo mnie to zastanawiało, aż wreszcie odpuściłem. Nie znałem cię aż tak dobrze, aby móc to odgadnąć. Mimo że spędzaliśmy ze sobą tyle czasu, nie wiedziałem o tobie wielu rzeczy. Jednak byłem pewny, że ty mnie rozumiesz. Może to mnie do ciebie ciągnęło? Chęć bycia rozumianym? A może twoje nieziemskie oczy, w które mógłbym spoglądać godzinami? Nic nie rozumiałem. Jednak byłem pewny jednego – że już dłużej nie wytrzymam, że muszę ci to wreszcie powiedzieć. Obiecałem sobie, że po powrocie z wycieczki wszystko ci wyjaśnię. Miałem nadzieję, że jakoś to zniesiesz. I wtedy to się stało. Z jakiegoś nieznanego powodu budynek, w którym nocowaliśmy zaczął płonąć. Wszyscy nasi znajomi zdążyli się ewakuować. Zostaliśmy my. Za późno cię obudziłem, więc zostaliśmy daleko w tyle. Kiedy byliśmy już niedaleko wyjścia, drewniana belka niemalże cię przygniotła. A niemalże tylko dlatego, że udało mi się cię zasłonić. W jednej chwili znalazłem się na posadzce przygnieciony. Nie mogłem się podnieść. Próbowałeś mi pomóc, lecz mimo to miałeś za mało siły. Nie słyszałem syreny, więc zapewne straży jeszcze nie było. Spojrzałem na ciebie, a następnie na walące się dookoła ściany. Dotknąłem twojej twarzy. Powiedziałem to. Powiedziałem, że cię kocham. Potem kazałem ci się ratować. Nie chciałeś, jednak ja byłem bardziej stanowczy. Gdybyś został, zginęlibyśmy oboje. Byłeś dla mnie zbyt ważny, żebym mógł na to pozwolić. Musiałeś żyć. Ostatni raz widziałem cię, jak wahając się, wyszedłeś z budynku. W ostatniej chwili, gdyż potem wszystko runęło. Co działo się dalej? Nic. Wszyscy byli bezpieczni i nikomu nic się nie stało. Nikomu, oprócz mnie. Ja z wami nie wróciłem. Nie przetrwałem. Moje ciało, które strażacy wydobyli z gruzów, rodzice sprowadzili do miasta, w którym mieszkałem. Tu mnie pochowali. Od tego momentu często cię widywałem. Nawet teraz tu jesteś. Stoisz w mundurku szkolnym i rękami w kieszeniach przy moim grobie. Wyglądasz zupełnie tak samo, jak dnia, kiedy cię poznałem. Jednak coś się zmieniło. Nie masz już tego chłodnego, obojętnego spojrzenia. Zamiast niego wypełnia cię ból. Patrzysz zaszklonymi tęczówkami na wygrawerowany napis „Uzumaki Naruto”. Znów mnie zaczyna dręczyć to, że nie wiem, o czym myślisz. Jednak po chwili pozwalasz mi odczytać swoje uczucia. Podnosisz głowę do nieba i mówisz niby do siebie, a niby do mnie: „Skoro mnie kochałeś, to dlaczego mnie zostawiłeś idioto…” Moje marzenie się spełniło. Ty też mnie kochałeś. Szkoda tylko, że nie mogliśmy być nigdy razem…

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wiem ze ci sie nie podoba ze Narut nie zyje ale moglabys sie wysilic xD Twoja reakcja po przeczytaniu tego za pierwszym razem byla piekna xDD

      Usuń
  2. Fajne :3
    Ostatnio polubiłam parę SasuNaru.
    I do tego mam fazę na niespełnioną miłość w opowiadaniach XD
    Wciągnęło mnie to opowiadanie jak tornado XD
    Wiem, niezbyt inteligentne, ale cóż ... C:

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku *.* przyznam, że uwielbiam SasuNaru, a ten one shot był po prostu piękny. Przez to, że nie był szczęśliwie zakończony to był bardzo wruszający i uczuciowy. Podbił moje serce. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    och, tekst mi się bardzo podobał, był piękny, choć szkoda, ze tak smutno się zakończył.... ale przynajmniej jego uczucia były odwzajemniane....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne,piękne *.* niespełniona (choć nie do końca) miłość też bywa cudowna mimo,że przepełniona jest smutkiem i pustką..
    pisz,pisz jak najwięcej nee-chan!:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Sie popłakałam no.
    Ale się rozczuliłam. To przez to przeziębienie!
    Bardzo podoba mi się ten tekst. Ogólnie lubię dramaty. I tutaj kolejny raz daje wysoką notę :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń