Tak wiem. Obiecałam wam na moim innym blogu hentaia. I go napiszę tutaj, jednak... później? Teraz jakoś nie mam weny do "takich" rzeczy xDD Jak na razie ma długaśnego one shota z "Naruto", więc wstawię go tutaj przed moim ośmiodniowym wyjazdem. Hentaia napiszę zapewne po powrocie. Nie wiem tylko, ile mi to zajmie ^^" A teraz koniec ogłoszeń i miłego czytania ~
Przechadzała się uliczkami Ikebukuro. Wcześniej wstąpiła do
starszego pana, który wynajmuje jej kiosk na jej szczęście za niewielkie pieniądze.
Pozwolił jej się najzwyczajniej w świecie umyć i uprać swoje ubrania. Niestety,
ale nie za bardzo miała możliwość wybrać się gdzie indziej i musiała skorzystać
z tej niezręcznej oferty. Staruszek jest bardzo miły, jednak Ayumi nie lubiła
wchodzić ludziom na głowę. Wolała radzić sobie sama, mimo że nie zawsze dawała
sobie radę.
Słyszała, jak jej burczy w brzuchu, jednak starała się to
ignorować. Mijała kolejny zakład usługowy – tym razem był to fryzjer. Do okna
była przyczepiona kartka „przyjmę do pracy osobę, która…”. Nawet nie czytała
dalej. Wiedziała, że nie ma szans, aby dostać jakąkolwiek posadę. W końcu nie
była na studiach, a liceum ukończyła z nienajlepszymi ocenami. Westchnęła
głośno. Nienawidziła czuć się taka bezradna. Wtedy wydawało jej się, że nie
jest potrzebna na tym świecie.
Usłyszała jakąś krzątaninę za plecami, więc automatycznie
się odwróciła. Przeklęła w myślach. „Znaleźli mnie po dwóch latach. Mogliby
poczekać jeszcze rok.” Od razu zaczęła biec.
- Za nią! Nie może zwiać! – krzyczał jakiś mężczyzna.
Zaczęła się pogoń. Blondynka uciekała przez przepełnione
ludnością tokijskie ulice, co jakiś czas przepraszając, że na kogoś wpadła.
Obejrzała się przez ramię i drwiąco uśmiechnęła.
- Uparci są – powiedziała sama do siebie i ruszyła w stronę
metra.
Ześlizgnęła się po obręczy, aby było szybciej i pędem udała
się w kierunku peronu. Z zapowiedzi słychać było, że pociąg zaraz podjedzie,
więc nie myśląc wiele skorzystała z okazji i skoczyła na tory. Zdezorientowani
mężczyźni, który zdążyli już ją dogonić spojrzeli po sobie. Wyglądało na to, że
dziewczyna chce się zabić. Jednak ta zwinnie podciągnęła się i weszła w
ostatniej chwili na miejsce przeznaczone na czekanie na pociąg.
- Na co czekacie?! – ocknął się wreszcie jeden z facetów. –
Gońcie ją!
Ayumi śmiejąc się z głupoty mężczyzn wyszła tym samym
wyjściem, którym weszła. Zadowolona z siebie spojrzała na bezchmurne niebo.
Nagle usłyszała znajome głosy. Znów się odwróciła.
- No nie… - niezadowolona znów zilustrowała wzrokiem
niedawno widziane szare garnitury.
Wróciła do biegu. Jednak nie trwał on długo, gdyż złapał ją
przeszywający ból w klatce piersiowej. Upadła i złapała się za bolące miejsce.
Kiedy próbowała ruszyć jakąkolwiek kończyną, ból się nasilał. Ciężko oddychała.
- Kogo my tu mamy – zaczął jeden z barczystych mężczyzn. – Itakura
Ayumi. Dawno się nie widzieliśmy.
- Czego chcecie? – wydusiła z trudem.
- Pieniędzy – odparł krótko.
- Mówiłam, że oddam… Nie mówiłam kiedy… - próbowała się
podnieść, jednak tym razem przeszkodził jej facet, który kopnął ją w brzuch,
powodując kolejną falę bólu. Drugi podniósł ją za bluzę do góry i w takiej
pozycji ją utrzymywał.
- Czas się skończył – oznajmił poważnym głosem szef uderzył
ją otwartą dłonią w policzek. – Masz oddać całą sumę.
- Nie mam tyle kasy… Właściwie, w ogóle jej nie mam – spojrzała
na niego rozłożyła bezradnie ręce.
Mężczyźni spojrzeli po sobie i kiwnęli głowami. Po chwili
niebieskooka dostała serię uderzeń pięścią w brzuch. Trzymający rzucił ją z
całej siły przed siebie tak, że uderzyła o chodnik i odturlała się kawałek
dalej. Zatrzymała się na butach jakiegoś przechodnia, który obserwował całe
zajście.
- Sumima…sen... – wydukała.
- Jeszcze nie skończyliśmy – śmiał się szef dwójki oprychów.
- Skończyliście – oznajmił właściciel owych butów,
zaciągając się papierosem.
- Widzę, że komuś się nie podobają nasze działania – zadrwił
jeden z osiłków. – Jak dostaniesz w mordę, od razu zmienisz zdanie.
Ayumi przyjrzała się lepiej mężczyźnie z papierosem. Był to
blondyn ubrany typowo jak barman. Na nosie miał okulary z niebieskimi szkłami,
które w tym momencie zdejmował.
- Mogę? – spytał spokojnie swojego towarzysza, w którym
niebieskooka rozpoznała swojego dobrego znajomego.
- Skoro musisz – odparł Tom Tanaka obojętnym tonem i
podszedł do dziewczyny.
Blondyn zaciągnął się jeszcze raz papierosem. Po chwili
zgiął go wpół i upuścił na beton, przydeptując go.
- Pan barman się wkurzył? – drwił szef.
- Widzę, że jesteście tu nowi, skoro jeszcze nie
słyszeliście o Heiwajima Shizuo – stwierdził Tanaka.
- Heiwajima… Shizuo… - powtórzyła Itakura ze strachem w
oczach. Słyszała wiele na jego temat, jednak nie spotkała go osobiście. Aż do
teraz.
W jednej chwili blondyn rzucił się na mężczyzn wyginając ich
kręgosłupy w dość nienaturalny sposób. W panice próbowali uciec, jednak niezbyt
mieli jak. Po chwili w ruch wszedł także automat z napojami oraz znak drogowy,
który jeszcze przed chwilą znajdował się przy drodze. Ostatecznie połamani,
sini i zakrwawieni mężczyźni leżeli obok stojącego nad nimi wkurzonego
Heiwajimy. Westchnął i popatrzył na dziewczynę. Ta ze strachem w oczach powoli
odsuwała się będąc dalej na betonie. W pewnym momencie natrafiła na nogi
Tanaki, co skutecznie jej to utrudniło.
- Zabiorę ją stąd na razie. Widać, że się ciebie boi –
powiedział Tom do Shizuo, który odparł skinieniem głowy i zapalił nowego
papierosa.
Brązowooki podniósł roztrzęsioną blondynkę z ziemi i
zaprowadził pod budynek jakiejś restauracji. Usiedli na schodach. Tymczasem
Heiwajima przystanął na rogu tak, aby tamta dwójka nie mogła go zobaczyć. W
końcu był w pracy i nie mógł za bardzo oddalać się od Toma.
- Arigato… - wypaliła niebieskooka, kiedy już ochłonęła po
zaistniałej sytuacji.
- Podziękowania należą się Shizuo – brązowowłosy uśmiechnął
się. – Gdyby nie on, byłoby po tobie.
- Wiem… Ale… jak on… automat… i ten znak… - zaczęła
gestykulować rękami. – To nie jest człowiek. To jest wcielona agresja –
stwierdziła, a Heiwajima słyszący rozmowę westchnął z zażenowania. Kolejna
osoba uważała go za potwora… Kolejna osoba, która się go bała…
- Zaskoczę cię. On nienawidzi przemocy – zaśmiał się Tanaka,
a dziewczyna wytrzeszczyła na niego oczy. – To zapewne był główny powód, dla
którego ci pomógł.
„Zna mnie na wylot” – pomyślał mężczyzna, o którym cały czas
była mowa.
- Ale… skąd on ma tyle siły? – nadal była lekko wystraszona
tym, co zaszło. – Ta akcja była… - zawahała się.
- Przerażająca? Okropna? Nie na miejscu? A może… - wyliczał
komornik.
- Bardziej chodziło mi o niesamowita i niecodzienna, ale
spoko – zaśmiała się blondynka, przez co Tom trochę się zakłopotał.
- O co w ogóle poszło tobie i tamtym gościom? – spytał
wreszcie.
- O to, co zwykle. Kasa… - oparła głowę na łokciach. – Nigdy
nie spłacę długów ojca… - westchnęła.
„Zanosi się na kolejną ckliwą historyjkę” – pomyślał Shizuo
i przydeptał papierosa. – „Lepiej się stąd wyniosę.”
Już chciał iść, jednak zatrzymał się po wypowiedzi
niebieskookiej:
- Mówi się trudno. Najwyżej kiedyś mnie wykończą – zaśmiała
się. - Normalny człowiek by się załamał, a ja się śmieję. Wniosek? – spojrzała
na brązowookiego. – Jestem nienormalna – znów zaczęła się śmiać.
- Po prostu cieszysz się życiem – odparł tez się ciesząc. –
Masz dług u tamtych gości i dodatkowo u mnie na miliony jenów, a mimo to jesteś
jedyną osobą, która nie opowiadała historii swojego życia, płacząc przy tym. Do
tego w ogóle jej nie opowiadałaś – zauważył.
- A jest taka potrzeba? – spytała. – Ja uważam, że nie.
Shizuo zatkało. Z poprzednich wypowiedzi zorientował się, że
blondynka ma do spłacenia ogromne dugi po ojcu, a nie przestaje się uśmiechać.
Dodatkowo woli pozostać bardziej tajemniczą osobą i nie otwiera się nawet przed
znajomymi takimi jak Tom. Zadziwiło go to.
- I wiesz… - zaczęła zakłopotana niebieskooka. – Jest taka
sprawa…
- Hmm? – Tanaka spojrzał na nią zdziwiony.
- Spłacenie długu trochę się przeciągnie…
- Czemu? Nie grasz już na ulicy?
- No właśnie jakoś nie – uderzyła się otwartą dłonią w
czoło. – Ten skurwiel Izaya rozjebał mi gitarę – na te słowa Heiwajima parsknął
śmiechem.
- Dziewczynie nie wypada mówić w ten sposób – poprawił ją
brunet.
- Ten idiota Izaya roztrzaskał moją gitarę. Lepiej? –
spytała ironicznie.
- O wiele – uśmiechnął się i wstał. – W takim wypadku tu
masz pieniądze na nową – wyciągnął dłoń pełną banknotów w stronę blondynki.
- Oooooo nie – odparła wkurzona. – Wiesz, że nie lubię
wykorzystywać innych, a tym bardziej nienawidzę, jak ktoś się nade mną lituje.
- Ale ja się nad tobą nie lituję. Daję ci prezent –
oznajmił.
- Taa, prezent. Najzwyczajniej w świecie jest ci mnie
szkoda! – ona również wstała. – Nie przyjmę tego.
- W takim wypadku idziesz ze mną do sklepu muzycznego po
gitarę.
- Czemu jesteś taki uparty? – skrzyżowała ręce na piersiach.
- Bo bez pracy będziesz przymierać głodem.
- Czyli jednak współczucie – fuknęła.
- I kto tu jest uparty? – podniósł jedną brew i znów
wyciągnął do niej rękę z pieniędzmi.
- Niech ci będzie… - powiedziała niezadowolona po chwili. –
Ale dolicz to do długu.
- To ci daruję.
- Ale ja sobie nie daruję – zmarszczyła brwi. – Będę się źle
czuła ze świadomością, że nie chcesz, żebym ci oddała. No wiesz – litość.
- Jesteś wkurzająca – oświadczył Tom i oboje ruszyli w
stronę sklepu.
- A co z Shizuo? – spytała nagle Ayumi.
- Zapewne będzie się trzymał gdzieś z tyłu, by nie powodować
u ciebie zawału ze strachu – zaśmiał się.
- Skoro tak… - spojrzała się na niebo i uśmiechnęła się. Lubiła to robić.
Fajne! Zapowiada się ciekawa historia! ;D Czekam na next ;]
OdpowiedzUsuńBardzo fajne XD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta laska... Ayumi :D Jestem ciekawa, co będzie dalej :D
A gdzie Izaya , co ?
OdpowiedzUsuńP.S. MOŻE BYC.
P.S.2. Żartuję. Bardzo fajne opowiadanie.
... Nie wiem co a napisać - znowu. Więc napiszę, że... *le myśli że... No, ale przecież nic nie muszę pisać, bo ty wiesz co ja o tym sądzę, ne? :D Powiedz, że tak *le słodkie oczka. W każdym bąd razie czekam na nexta xDD Bo ja wiem co dalej (hahahaha znów się chwalę!!!) No nic więc spadam :D
OdpowiedzUsuńNie będę cię pozdrawiać, bo po co? xD
Witam,
OdpowiedzUsuńopowiadanie bardzo mi się podoba, zapowiada się bardzo na bardzo ciekawe opowiadanko... Shizua świetnie się z nimi uporał i tak dosyć łatwo, a gdzie Izaya?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Łaaaaaa :D Czekam na więceeej.
OdpowiedzUsuńIzaaaaaya!! Gdzie się podział najpodlejszy a równocześnie najsłodszy skurwiel ever? :3 już tęsknię!
OdpowiedzUsuńAyumi to równa babka! Tom hahaha jaki milutki,widać,że chce ją wyrwać.. Demo,nie paruj ich ;__; już szybciej widzę ją u boku Izayi ^^ dlaczego? Bo nienawiść rodzi miłość i na odwrót :D