Szedł razem z Tomem jedną
z głównych ulic. Ręce miał wsadzone do kieszeni. Ludzie omijali
ich z daleka. Bali się bestii z Ikebukuro. Shizuo nienawidził tego
określenia. Nienawidził również osoby, która jako pierwsza go
tak nazwała. Spojrzał przed siebie. Akurat owa osoba znajdowała
się po drugiej stronie ulicy i patrzyła na niego z drwiącym
uśmieszkiem. Na czole blondyna pojawiła się pulsująca żyłka.
Tanaka próbował go uspokoić, lecz bezskutecznie.
- Izaaaayaaaa! – wydarł
się rozwścieczony Heiwajima, a wszyscy, którym życie było miłe
schodzili mu z drogi.
Od razu zaczął go gonić.
Izaya westchnął. Shizuo był taki przewidywalny… Odwrócił się
na pięcie i zaczął biec. Kiedy nadarzyła się okazja, wskoczył
na znak drogowy i wybił się. Od razu znalazł się na czyimś
balkonie i niezbyt interesowała go reakcja właściciela. Uraczył
go tylko morderczym spojrzeniem, a ten wystraszony schował się do
mieszkania i zasłonił okna.
- Ne, Shizu-chan –
zaczął z uśmiechem. – Jak tam dzionek?
- Zabiję cię mendo! –
Heiwajima zgiął znak stopu wpół.
- Nie pytałem, co chcesz
zrobić, tylko jak ci mija dzień – odparł udawanym zażenowanym
tonem i rozłożył niby bezradnie ręce.
- Po co przylazłeś do
mojej dzielnicy?!
- Miałem w tym cel –
usiadł na barierce. – Chciałem pogadać.
- Pogadać?! Ty chyba
sobie jaja robisz debilu! – blondyn nie wytrzymał i rzucił
znakiem. Na jego nieszczęście spudłował.
- Shizu-chan powinieneś
zapisać się do okulisty – Izaya uśmiechnął się wrednie. –
Nie uważasz?
- Złaź na dół, to
porozmawiamy o tym – zacisnął pięści i zademonstrował gotowość
do walki.
- Możemy rozmawiać i w
ten sposób. I myślę, że temat rozmowy powinien cię interesować.
Może zechcesz posłuchać? – w oczach Orihary widać było pewność
siebie i tego, co robi. – W końcu chyba niezbyt dogadujesz się ze
swoją współlokatorką – wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Skąd ty…
- Zapomniałeś
Shizu-chan? Ja wiem wszystko, co się dzieje w tym mieście –
oznajmił drwiącym głosem. – Mam dla ciebie radę. Nie proś jej
o opowiedzenie o swojej przeszłości. Jeśli ci naprawdę zaufa,
sama to zrobi.
- Czemu mi to mówisz? –
Heiwajima zmarszczył brwi.
- Bo ona jest człowiekiem
i nie chcę, by została skrzywdzona przez bestię. Tylko ludzie mają
prawo krzywdzić się nawzajem – odparł pewny siebie.
Tego było za wiele.
Shizuo chwycił stojący nieopodal śmietnik i cisnął nim w
bruneta, który zwinnie uniknął ataku. Na pożegnanie Izaya posłał
swojemu wrogowi swój firmowy uśmiech i zniknął z pola widzenia.
Wkurzony blondyn uderzył w ścianę rozładowując gniew. O co mu
chodziło? Co on takiego ma do Ayumi? Teraz w jego głowie przez tą
gnidę pojawiły się nowe pytania, mimo że poprzednie dalej zostały
bez odpowiedzi.
- Jebany informator –
powiedział sam do siebie i odpalił peta. Po chwili zaciągnął się
nim i wypuścił z ust dym tytoniowy. To go zawsze uspokajało.
* * *
- Ohayo Shizuo! –
Itakura rozmawiała z nim przez telefon.
- Ohayo
– odparł. – Stało
się coś?
- Iie – powiedziała
zadowolona. – Chcę tylko zirytować swoim postępowaniem pewne
osoby, które w tym momencie zajęły się ściganiem mnie.
- Nani?!
Gdzie jesteś?!
- Spokojnie – uspokajała
go. – Przecież nie chcemy, żeby jacyś cywile znajdujący się
niedaleko ciebie oberwali.
- Możesz
sobie nie żartować?! Teraz to naprawdę zachowujesz się jak Izaya!
- Bo to jedyny dobry
sposób, aby wyprowadzić gości w garniturach z równowagi –
zaśmiała się. – Po prostu musiałam. Wybacz na chwilę – nie
rozłączając się wskoczyła na ciężarówkę, która po chwili
zaczęła odjeżdżać. – Już jestem – oznajmiła.
- Co
się tam dzieje?! – Shizuo był
zdezorientowany.
- A nic takiego. Właśnie
zrobiłam sobie przejażdżkę. O! Widzę cię!
Heiwajima zaczął się
rozglądać dookoła. Kiedy zobaczył machającą do niego dziewczynę
siedzącą na dachu ciężarówki, wkurzył się jeszcze bardziej. W
jednej chwili złapał samochód i go podniósł, powodując tym
samym bliskie spotkanie Itakury z podłożem.
- Mogłeś sobie tego
oszczędzić – powiedziała niezadowolona, po czym wstała i
otrzepała się.
- Zachowujesz się jak
dziecko! – wydarł się na nią. – Powinnaś być bardziej
odpowiedzialna!
- Nie jesteś moim ojcem –
warknęła i odeszła.
Shizuo zapalił papierosa.
Ayumi zaczynała go powoli denerwować. Zamiast znaleźć sposób,
żeby ta cała mafia przestała ją ścigać, blondynka tylko
uciekała. Dodatkowo miała z tego radość. Bawiła się tym. A może
to tylko pozory? Nie mógł tego pojąć. Westchnął. Normalnie już
by latała między budynkami. Jednak z jakiegoś powodu Heiwajima się
hamował. Z jakiejś nieznanej mu przyczyny nie mógł jej nawet
tknąć. W sumie cieszył się z tego. W końcu postawił krok do
przodu w opanowywaniu agresji.
* * *
Było po pierwszej w nocy.
Za oknem szalała burza. Druga największa zmora Ayumi, której się
bała równie bardzo, co wysokości. Kolejny raz niebo zostało
przecięte przez białą smugę światła. Dziewczyna aż drgnęła i
jeszcze bardziej zakopała się w kołdrze. Zamknęła oczy.
- To tylko zły sen, to
tylko zły sen, to tylko zły sen…. – powtarzała sobie.
Miała nadzieję, że
kiedy uchyli powieki, wszystko zniknie. Myliła się i zdała sobie z
tego sprawę dopiero, gdy do jej uszy dobiegł przeraźliwy trzask.
Wystraszona blondynka trzęsąc się schowała głowę pod kołdrę.
Zbyt się bała, żeby odczuwać zażenowanie swoją osobą. W końcu
to tylko niewinne zjawisko atmosferyczne.
Nie wytrzymała.
Najszybciej jak mogła wstała, zabrała kołdrę i poczłapała pod
drzwi do pokoju Heiwajimy. Już chciała chwycić za klamkę, jednak
zawahała się. W końcu nie wiedziała, jak on zareaguje. Mógł ją
w końcu wyśmiać, albo uznać, że żartuje i wysłać ją z
powrotem. Mimo niepewności, kiedy usłyszała trzask, pod wpływem
emocji wparowała do środka. W pokoju było ciemno. Mimo to z
łatwością dostrzegła śpiącą sylwetkę blondyna. Podeszła do
niego i klęknęła obok. Potrząsnęła nim lekko.
- S-Shizuo… -
powiedziała cicho. On mruknął niezadowolony i przetarł lekko
oczy.
- Ayumi? – spytał
ziewając. – Co jest?
- Boję się burzy… Może
głupio o to pytać, ale… czy mogę spać z tobą w jednym pokoju?
– poczuła się niezręcznie i nieswojo. W końcu wydawało jej
się, że w oczach Shizuo jest odważną i pewną siebie osobą.
Teraz mogła stracić tą pozycję. Bała się, że uzna ją za
tchórza.
On zdziwił się tym
pytaniem. Jednak nie mógł się nie zgodzić. Przesunął się i
zrobił jej miejsce. Itakura ułożyła się wygodnie obok niego i
przykryła się swoją kołdrą. Poczuła się dużo lepiej. Cały
strach spowodowany wyładowaniami atmosferycznymi zniknął.
Uśmiechnęła się szczerze.
- Arigato – powiedziała
i zamknęła oczy.
* * *
Heiwajima nawet nie
zmrużył oka. Cały czas leżał na lewym boku i patrzył na ścianę.
Niezadowolony z tego, że nie może zasnąć, przekręcił się w
stronę dziewczyny. Zazdrościł jej, że nie miała tego samego
problemu. Spała jak zabita, a z jej ust nie schodził uśmiech.
„Ciekawe, co jej się śni…” – Shizuo zamyślił się jeszcze
bardziej. Dotknął jej miękkich włosów. Pachniały konwaliami.
Musiał przyznać, że wygląda słodko, kiedy śpi. Skarcił się w
myślach. Przecież ona nie może mu się podobać. A zresztą nawet
jeśli, to on nie podobałby się jej. W końcu nikt nie pokocha
potwora…
Fajne, naprawdę fajne ^^ I mega słodkie XD
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ^^
Ohaaayoo :D
OdpowiedzUsuńJak się teraz ten komentarz nie doda to się zabiję ;______; korosu korosu korosu korosu... dobra, big trouble już za mną ^^'
Od czego by tu... aaa, wyczuwam paring wyczuwam paring, paaaaaring wyczuwam *w*
*nuci pod nosem*
Może najpierw napiszę o... IZAYYYYYII <3 nie no, on to jest moim miszczem number one :D jedyny w swoim rodzaju :D
Ale nie no, jego podejście do Shizuo zaczyna mnie irytować -.-* traktuje go jak nie równego sobie, ale jako jakiegoś chorego na umyśle zwierza... nosz, ja bym mu już pokazała! *le wkurw*
Mam uczucie empatii do Shizusia, świat się chyba niedługo skończy .__.
W Twoim opowiadaniu jakoś bardziej go lubię aniżeli w anime o.O
Ayumi *-* ona sobie teraz drwi z tych wielkich mafiozów, oby się przez to w jeszcze większe tarapaty nie wpakowała... Chociaż jak się wpakuje to wiadomo kto jej pomoże ^^'
Ajj Shizuo odkrywa na nowo swoje człowiecze cechy <3 Oby Ayumi mu w tym dobrze pomagała *takie tam sprośne myśli*
Dlaczeeego on się uważa za potwora? :C to takie smutne.. Ona mu już to z głowy wybije :3
Dobra, ten komentarz to jeden wielki mikser do mózgu... -.- Ale to przez to, że wczoraj go pisałam dwa razy i się nie dodał...
Gomen, nee-chan!:C
Pisz następne rozdziały, bo... bo masz pisać albo inaczej: 'Ja Cię znam, ja Cię zniszczę' <3
Witam,
OdpowiedzUsuńoch rozdział jest cudowny.... Ayumi trochę sobie pogrywa z tymi mafiozami, aby się nie wpakowała w w jeszcze większe kłopoty
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia